Tytuł oryginalny: Collana KLIC KLAC > LO SCHELETRO presenta
Anno II n.9 - Il cannibale del lago
Wydawca: Segi
Rok pierwszego wydania: sierpień 1972
Scenariusz: Anonim
Grafika: Birago Balzano
Skan oryginalnego tomiku: Charles (VintageComix)
Opracowanie graficzne okładki: Cyfrowy Baron
Przekład z języka włoskiego i opracowanie graficzne: Vallaor
Lo Scheletro nie była jedną ze znaczących serii małego formatu. Tematycznie zbliżona do Terroru oraz Oltretomby, wyróżniała się głównie widniejącym w logo Kościotrupem. Pełnił on honory przedstawiającego kolejne historie, choć nigdy nie ujawniał swej obecności w klamrze kompozycyjnej na wzór Strażnika Krypty i innych makabrycznych narratorów EC Comics. Niewykorzystana szansa, gdyż gadatliwy szkielet miałby szansę spodobać się czytelnikom, zwiększając sprzedaż tytułu. A tak jako wabiki pozostały typowe dla "pikantnej grozy" atrakcje, czyli nadobne panny prześladowane przez różne wymyślne maszkary. To właśnie piękności i bestia zaważyły na decyzji o translacji tego konkretnego tomiku.
O rzeczonych pięknościach słów kilka... Nie sposób odmówić Birago Balzano umiejętności odmalowywania zmysłowych kobiet, na czele z Zorą i Frau Murder, które z powodzeniem czarowały czytelników przez kilkanaście lat. One-shot na łamach Lo Scheletro dał rysownikowi możliwość wprowadzenia dwóch innych imponujących niewiast i wielka szkoda, że pierwsza z nich pełni w fabule funkcję zaledwie przystawki - przekąski dla monstrum, które dopiero po zaspokojeniu głodu nabiera ochoty na coś innego. Być może Balzano chciał odpocząć od blondynek, stąd też wybór brunetki na protagonistkę? Jeśli już o jasnowłosych ślicznotkach mowa, rysownik dopuścił się niejakiego zapożyczenia na potrzeby jednostronicowego występu pewnej młodej mężatki. Tak się składa, że sięgnął przy tym po historię znaną już czytelnikom bloga:
Oryginalnością nie grzeszy także tytułowy kanibal, wariacja na temat ekranowego Potwora z Błękitnej Laguny. Jest jednak czymś znacznie ciekawszym niż kalka. Widzowie klasycznego horroru Universal z 1954 roku pamiętają, że potwora na powierzchnię laguny wywabiła kąpiąca się piękność. To właśnie odziana w zmysłowo obcisłe bikini współczesna dziewczyna doprowadziła do zguby istotę uosabiającą dziewiczy świat natury. Potwór miał zatem więcej wspólnego z King Kongiem niż klasycznymi monstrami Universalu i nic dziwnego, że w sequelach budził już więcej współczucia niż grozy. Inna sprawa, że surowe reguły Kodeksu Haysa uniemożliwiały człowiekowi-rybie zaspokojenie pożądania i w kluczowym momencie wyrywano mu żeńską zdobycz z rąk. Twórcy fumetti z 1972 roku, w znacznie mniejszym stopniu ograniczeni cenzurą, pozwalają wodnemu monstrum nareszcie się wyszumieć, odpowiadając zarazem na pytanie, co może z tego wszystkiego wyniknąć.
Na dobrą sprawę Balzano wraz z anonimowym scenarzystą (niewykluczone, że był nim Renzo Barbieri, jego stały partner przy Zorze Wampirzycy) wyprzedzili filmowców, którym dopiero w 1980 roku przyszedł do głowy pomysł skutecznego napuszczenia ludzi-ryb na ziemskie kobiety. Humanoidy z głębin prosto ze stajni Rogera Cormana można uznać za odległych kuzynów potwora z Błękitnej Laguny, jak również komiksowego kanibala z alpejskiego jeziora Lago Di Como. Atakując w stadzie, są bardziej zorganizowani i osiągają zamierzone rezultaty. Pomimo nieestetycznego wyglądu i manier jaskiniowców, przy doborze ofiar wykazują się całkiem niezłym gustem, obłapiając dziewczyny prosto z rozkładówki Playboya (Lynn Theel, Miss Lipca 1975).
Ostatecznie w popkulturowej percepcji wodnych kreatur empatia wygrała z odrazą, czego najpełniejszy wyraz dał kilka lat temu Guillermo Del Toro. W obsypanym nagrodami Kształcie wody (2017) schwytany przez amerykańskie tajne służby łuskowaty humanoid nie ma w sobie niczego krwiożerczego i choć on również ulega urokowi kobiety, nie musi się za nią uganiać: sama z własnej i nieprzymuszonej woli pada mu w objęcia. Wygląda na to, że burzliwe relacje międzygatunkowe doczekały się ostatecznie szczęśliwego finału, zaś sam człowiek-ryba rehabilitacji, już na zawsze opuszczając poletko grozy. Zwolennikom jego drapieżniejszych wcieleń pozostają powtórkowe seanse Humanoidów (byle nie ugrzecznionego remake'u z 1996 roku!) oraz lektura Kanibala z jeziora.
Linki z głębiny Lago di Como: Tagline z edycji DVD nie pozostawia wątpliwości co do zamiarów humanoidów. Samcom wszystkich gatunków tylko jedno w głowie! Nic dziwnego, że dziewczyna na plakacie jest tą monotematycznością śmiertelnie znużona.