poniedziałek, 30 stycznia 2023

OLTRETOMBA. PAKT JANIRY

Tytuł oryginalny: Oltretomba

n. 252 - Il patto di Janira

Scenariusz: Carmelo Gozzo

Grafika: Utalentowany Anonim

Wydawca: Ediperiodici

Data wydania: wrzesień 1982

Skan: Charles (VintageComix)

Przekład na język francuski: Leefirkins

Przekład na język polski i opracowanie graficzne: Vallaor

Etykieta Czarcie serie, jaką opatruję prezentowane tutaj one-shoty, jest tak pojemna, że zawierać może prawie wszystkie publikacje Edifumetto i Ediperiodici. Z oczywistych względów fumetti per adulti zawierają treści nieprzystojne, niepoprawne, często drastyczne i obsceniczne. Już to wystarczy, aby zapachniały nam siarką. Jednakże nazewnictwo ma swoją siłę podprogową, zatem pośród dziesiątek rozmaitych tytułów mniej lub bardziej świadomie powracam do tych, które najbardziej uzasadniają tytułowego "czarta". Stąd zmiana banera na bardziej adekwatny dla prezentowanych tu treści (na dodatek dotychczasowy wykorzystywał kadr z serii Pig, której polskim przekładem zajmuje się grupa Chomikowych Translatorów i trochę głupio wchodzić im w paradę), jak też premiera czwartej już opowieści spod szyldu Oltretomba. Tym samym tytuł awansuje na pozycję lidera, deklasując Błękitny Terror, który jednak nie składa broni, odgrażając się, że jeszcze do nas powróci ze swoją charakterystyczną mieszanką grozy, science fiction i erotyki.

Na razie jednak zwyciężył gotycyzm w stylu klasycznym, nawet jeśli zdecydowanie ostrzejszy od tego, który proponowali angielscy pisarze z przełomu XVIII i XIX wieku. Horacego Walpole’a przed pójściem na całość powstrzymywała arystokratyczna ogłada (hrabiowski tytuł zobowiązuje!), Ann Radcliffe właściwa jej płci delikatność (a raczej nałożony na tę płeć gorset delikatności), zaś najdosadniejszego w tym gronie Matthew Gregory’ego Lewisa przede wszystkim wymogi cenzury. Co innego tworzący w tym samym okresie Donatien Alphonse François de Sade, nie mający już żadnych ograniczeń w opisach ekstremów. Nie bez kozery przywołuję tutaj owo „przeklęte” nazwisko. Pakt Janiry to jedna z ostrzejszych odsłon serii, nie stroniąca od brutalnych i nieprzyzwoitych scen, przywołujących na myśl niektóre ustępy Justyny czy Julietty. Zarazem wciąż najważniejsza pozostaje tu sama opowieść, nie grzęznąc przez szereg plansz w ginekologicznych ilustracjach, co stało się udziałem wielu publikowanych w tym samym czasie kieszonkowców.

Jeden rzut oka na okładkę pozwala odgadnąc, że tym razem Carmelo Gozzo podąża śladami pionierów gotycyzmu, wprawiając w ruch cały asortyment średniowiecznych narzędzi tortur. Jednak ostatecznie nie sama makabra okazuje się tu najbardziej szokująca, lecz iście szatański koncept, konsekwentnie poprowadzony do swojej logicznej konkluzji. W tym miejscu powracamy do Boskiego Markiza. Deprawacja niewinności to temat, jaki szczególnie fascynował twórcę Filozofii w buduarze. Uczynienie miejscem akcji prywatnej szkółki dla dziewcząt wydaje się wręcz wymarzone do snucia "sadycznej" narracji o tym, jak łatwo zejść na drogę występku i jak bardzo jest ona usłana różami, podczas gdy na nosicieli cnoty czyhają same kolce. Oczywiście fumetti grozy, wzorem pionierów literatury gotyckiej, nie może obyć się bez figury diabła, ta zaś osadza historię w porządku tradycji judeochrześcijańskiej, którą pisarstwo Sade’a ze wszystkich sił starało się obalić. Czy jednak da się wierzyć jeszcze w boski porządek świata, kiedy tak konsekwentnie wygrywa w nim wyłącznie Zło?

NIECNOTLIWE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Instrumenty perswazyjne Ikwizycji, czyli argumenty, jakim trudno się oprzeć... Ile z nich pojawi się na kartach Paktu Janiry? Przekonajcie się sami!

środa, 18 stycznia 2023

LUCIFERA N°13 - RYCERZE ZAKONU KRZYŻACKIEGO

Tytuł oryginalny: Lucifera

n.13 - I Cavalieri Teutonici

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: październik 1972

Scenariusz: Giorgio Cavedon, Leone Frollo

Grafika: Leone Frollo

Skan wydania włoskiego: Charles (VintageComix)

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Styczeń to miesiąc militarnie ogarniętych łobuzów! Do takich wniosków przynajmniej doszedłem, opracowując trzy tytuły: znaną już czytelnikom Damę z Panamy, wciąż czekającą na premierę Oltretombę, której tytułu jeszcze nie zdradzę, oraz 13. odsłonę Lucifery. We wszystkich pojawiają się zorganizowane grupy przestępcze, których działania nawet jeśli nie są meritum fabuły, to stanowią jej zapłon, punkt startowy wydarzeń. O ile piraci Henry'ego Morgana oraz bliżej niezidentyfikowani korsarze z kolejnego czarciego one-shota mają za motywację czystą żądzę złota (przy okazji zaspokajając żądze cielesne), o tyle rycerze zakonu krzyżackiego wszelkich gwałtów i okrucieństw dopuszczają się w imieniu wiary chrześcijańskiej połączonej z nacjonalizmem, wiedzeni wizją stworzenia wyznaniowego państwa dla narodu niemieckiego.

Lucifera nie pretenduje do miana komiksu historycznego, jest raczej frywolną impresją na temat średniowiecza i jego najżywotniejszych toposów. Widać to dobrze już w pierwszej części 13. tomiku, gdzie przedstawione zostaje urządzenie uniemożliwiające pozostawionej na dłuższy okres żonie skok w bok. Ten radykalny sposób na upewnienie się o wierności małżeńskiej pomimo całej swej solidności nie był całkowicie skuteczny. Co sprytniejsze niewiasty tuż po opuszczeniu domu przez pana męża starały się o nawiązanie bliższej znajomości ze ślusarzem... Trudno zresztą o lepszą epokę dla cechu metalurgicznego! Nie dość, że męska populacja zakładała na siebie tony żelastwa, to na dodatek zmuszała swoje połowice do noszenia podobnego ustrojstwa na miejscach intymnych, aby te nie zrobiły się zanadto niesforne, gdy nie dało rady doglądać ich osobiście.

Innym regularnie powracającym elementem wieków średnich są zakony rycerskie, zwłaszcza dwa z nich: templariusze oraz krzyżacy. Do tych pierwszych mamy w Polsce stosunek raczej obojętny, czego nie można powiedzieć o Rycerzach Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, przez wieki dających się nam we znaki. Osiedli na Mazowszu w 1226 roku, odpowiadając na wezwanie Konrada Mazowieckiego, księcia pamiętanego obecnie głównie z powodu tej niefortunnej decyzji. Nie powinniśmy jednak obarczać go całą winą, odsądzając od czci i wiary, zwłaszcza że jako chrześcijanin zachował się wręcz wzorcowo. Chrystianizacja pogańskich Prus, do których potrzebna była polskiemu księciu pomoc niemieckiego zakonu, była konceptem papieża Honoriusza III, któremu marzyło się stworzenie na tych terenach państwa kościelnego. Krzyżacy dostali zatem błogosławieństwo z samej góry i cieszyli się pełnym poparciem papiestwa zarówno podczas wyrzynania rdzennej ludności Prus, jak też przez cały późniejszy okres działalności. Dla Polaków, Litwinów, tudzież innych ludów słowiańskich byli więc "dopustem bożym" w sensie dosłownym, przysłał ich bowiem do nich pierwszy namiestnik Chrystusa na ziemi.

KRZYŻACKIE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Waleczna Lucya staje w szranki z krzyżakiem! Ta dramatyczna, dynamiczna sekwencja musiała jednak zostać podrasowana przez ilustratora portugalskiej edycji, niestrudzenie informującego o zmysłowym charakterze serii. Stąd modyfikacja stroju bohaterki na mniej ochronny, pozwalający jednak oddychać pełną piersią.

poniedziałek, 2 stycznia 2023

OLTRETOMBA. DAMA Z PANAMY

Tytuł oryginalny: Oltretomba

n.111 - La signora di Panama

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: 9 września 1975

Scenariusz: Anonim

Grafika: Alfonso Azpiri

Skan wersji francuskiej: Kraven

Uzupełnienie o strony z wersji włoskiej: Leefirkins

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Zaświaty na Nowy Rok! Przypomnijmy, że również poprzedni rozpoczął się publikacją tomiku z tej serii. Tym razem numer jeszcze z połowy lat siedemdziesiątych, kiedy sygnowane tą nazwą fabuły nie miały jeszcze tak wyuzdanego charakteru jak w dekadzie następnej. Jest to zatem debiut Oltretomby w wersji soft, a zarazem kolejny przykład ćwiczenia się kreski grafika, który niedługo później nieźle namiesza na rynku europejskich komiksów fantastyczno-erotycznych.

Hiszpański rysownik Alfonso Azpiri (1947-2017) stał się rozpoznawalny za sprawą erotycznych shortów dla magazynu Penthouse, lecz dopiero na łamach amerykańskiego Heavy Metalu mógł w pełni rozwinąć skrzydła i uraczyć czytelników pikantną sagą o przygodach seksownej astronautki Lorny, która następnie doczekała się osobnych wydań albumowych. Intryga zazwyczaj pełni u niego rolę pretekstową, zaś na pierwszy plan wysuwa się fascynująca fizyczność Lorny i innych dorodnych przedstawicielek ziemskich i pozaziemskich ras. Jednak nie samym kobiecym pięknem warsztat rysownika stoi, równie imponująco prezentują się fantastyczne, wielobarwne światy, jakie te ślicznotki zamieszkują. Prawdziwa uczta dla oka, która zachwyci nie tylko dorastających chłopców, choć na poziomie fabularnym do nich przede wszystkim jest adresowana.

Zanim nadeszły dekady pastelowo-akwarelowej chwały, Azpiri szlifował swój warsztat w popularnych seriach włoskiego rynku wydawniczego, takich jak Terror Blu, Il Vampiro czy właśnie Oltretomba. Podobnie jak w przypadku Milo Manary, charakterystyczne cechy wykształcającego się dopiero stylu odnaleźć można najłatwiej w postaciach kobiecych. Wyraźnie również widać źródła inspiracji, które w późniejszych pracach nie będą już takie oczywiste. W Damie z Panamy przykuwają wzrok ornamenty lustra, służącego tytułowej postaci jako wrota do świata żywych. Wyobraźnia wizualna Azpiriego w początkowym okresie przybierała podobne formy i kształty do tych, które widzimy u Philippe Druilleta. To ewidentne podobieństwo bynajmniej nie jest wadą. Nawet zapożyczony styl jest lepszy od całkowitego braku stylu, czyli chleba powszedniego wydawnictw kieszonkowych.

Przedstawiona tutaj legenda o zadurzeniu się przywódcy piratów w arystokratce z Panamy nie została tak do końca wyssana z palca. Henry Morgan (1635-1688) to postać autentyczna. Sam rzut oka na jego biografię wystarczy, by uświadomić sobie, jakim był gagatkiem. Tytułem Króla Bukanierów nie został raczej obdarzony za piękne oczy, wielkoduszność czy miłosierdzie. Na kartach historii zapisał się jako jeden z najskuteczniejszych piratów na żołdzie brytyjskiej korony, łupiąc za jej błogosławieństwem liczne hiszpańskie kolonie. Ukoronowaniem jego kariery bukaniera było zdobycie Panamy w 1671 roku, za które otrzymał tytuł szlachecki i stanowisko gubernatora Jamajki. Jak to z równie barwnymi postaciami bywa, Morgan nie jest oceniany przez historyków jednoznacznie. Zapewne najsurowsi są ci hiszpańscy, zaś angielscy najbardziej pobłażliwi. Dla kultury popularnej jest przede wszystkim atrakcyjnym zawadiaką, któremu z przyjemnością kibicujemy zarówno w militarnych, jak też miłosnych podbojach. Co się jednak dzieje, gdy scenarzyści dla odmiany sięgną po "ciemną" legendę tej postaci? Aby się o tym przekonać, wystarczy kliknąć w poniższe...

LINKI Z PANAMY:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Romans Morgana z Doñą Inez, córką gubernatora Panamy, stał się podstawą sympatycznego włoskiego swashbucklera Morgan il pirata (1960). Rozsławiony rolą Herkulesa Steve Reeves nie zgodziłby się nigdy na zagranie łajdaka, zatem jego Morgan jest wyjątkowo szlachetny, a piractwo w jego wydaniu to sam heroizm. Nic dziwnego, że piękna Valérie Lagrange szybko ulega jego męskiemu urokowi. Do takich właśnie piratów - dżentelmenów przyzwyczaiło nas kino. Dopiero fumetti neri ukazuje ich prawdziwe oblicze!