niedziela, 31 października 2021

TERROR. ELŻBIETA BATORY N°1/2

Tytuł oryginalny: Terror n.28 - Elisabetta Bathory

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: luty 1972

Scenariusz: Anonim!

Grafika: Stelio Fenzo

Okładka: Alessandro Biffignandi

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Idealna na wieczór Halloween opowieść o Krwawej Hrabinie inicjuje nowy cykl, w ramach którego pojawią się zamknięte historie reprezentujące rozmaite popularne serie z przebogatego rynku włoskich wydawnictw kieszonowych. Poszerzy to tematyczne spektrum, pozwalając uniknąć monotonii, wiążącej się ze skupieniem uwagi wyłącznie na dwóch tytułach, jakkolwiek wysoko byśmy ich nie oceniali.

Na pierwszy ogień seria Terror, mogąca się pochwalić się aż 216. odsłonami - nie licząc wydań specjalnych, reedycji oraz serii odpryskowych! Prawie dwie dekady bytności na rynku świadczą o popularności tytułu, który od pierwszego tomiku zapewniał czytelnikom solidną dawkę mocnych wrażeń oraz "bogactwo intryg rodem z tradycji Grand Guignol", jak zapewniało w materiałach reklamowych Ediperiodici. Liczba scenarzystów i grafików, którzy pojawili się na łamach serii, robi wrażenie. Warsztat ilustratora ćwiczył tu chociażby Milo Manara! Nagromadzenie talentów zapewniało różnorodność gatunkową i stylistyczną. Terror stanowić może dowód na pojemność formuły Grand Guignol, w której mieścić może się fabuła każdego rodzaju, byle tylko okazała się należycie makabryczna.

Choć zestaw nazwisk artystów zaangażowanych w serię przedstawia się imponująco, wszystko wskazuje na to, że przez szefostwo firmy traktowani byli jako bezimienni wyrobnicy. Ediperiodici nie pofatygowało się nigdy umieścić na wstępie tomików nazwisk autorów. Tym samym zadanie przyporządkowania poszczególnych tytułów ich twórcom przypadło zagorzałym fanom fumetti. A nawet tacy niekwestionowani wyjadacze, przez których ręce przeszły setki tomików, ograniczają się zazwyczaj do identyfikacji rysownika, w przypadku personaliów scenarzysty bezradnie rozkładając ręce. Wyjątkiem są przypadki, w których skryba-anonim posiada łatwo rozpoznawalny warsztat, wykrzystując stały zestaw chwytów i motywów. Jest to przypadek Carmelo Gozzo, którego pokręconej wyobraźni nie da się pomylić z żadną inną (gdy płód jego wyobraźni tutaj zagości, niechybnie towarzyszyć mu będzie ostrzeżenie o treściach z wysoką dozą drastyczności).

Elisabetta Bathory, będącą 28. odsłoną serii, to właśnie przypadek scenarzysty, którego personalia pozostaną chyba już na zawsze tajemnicą. A szkoda, ponieważ nie ma się czego wstydzić, może poza zbyt częstym wspominaniem o "wzbierającym pożądaniu" i "dreszczu rozkoszy przeszywającym ciało". Komiksowa biografia niesławnej siostrzenicy Stefana Batorego szczęśliwie unika wątków fantastycznych, które niechybnie upodobniłyby ją do hammerowskiej Hrabiny Drakuli. We włoskim kieszonkowcu monstrualne okrucieństwo węgierskiej arystokratki doczekało się interpretacji w kluczu psychoanalitycznym. Dzięki tej strategii otrzymujemy realistyczny kostiumowy thriller, luźno nawiązujący do historycznych faktów.

Zarówno we włoskim oryginale, jak też we francuskim przekładzie Elvifrance (40. odsłona tytułu Série Jaune) historia opublikowana została w jednej, liczącej ponad 200 stron książeczce. Skąd więc pomysł podzielenia opowieści na dwie części? Przyczyna jest prozaiczna i wiąże się z ograniczoną mocą przerobową niżej podpisanego. Setka stron z okładem, nierzadko wymagająca staranniejszego opracowania, to absolutne maksimum przy regularnych wrzutach! Aby poznać finał historii, należy więc uzbroić się w cierpliwość. Plusem tej sytuacji jest możliwość podziwiania nie jednej, ale dwóch okładek. W tym tygodniu oryginalna włoska, autorstwa niezrównanego Alessandro Biffignandiego.

Terrorystyczne linki:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Opasłe tomiki serii. Niegdyś dostępne za garść lirów, obecnie kosztowna gratka dla kolekcjonerów. Uzbierać całość to nie lada wyzwanie, tak pod względem logistycznym, jak i finansowym!

piątek, 29 października 2021

Zora poleca... - zapowiedź ilustrowana!

Bywa tak, że zawiązanie akcji prowadzi do rozczarowania, obiecując czytelnikowi zbyt wiele. Dobrym przykładem jest poniższy początek historyjki o Zorze, wchodzącej w skład zbioru Dracula il caldo (siódmego tomiku serii Fumetti folk, opublikowanego przez Edifumetto w sierpniu 1974 roku).

To co następuje później można zatytułować: Czy wampirzyce marzą o niebieskich migdałach? Fabuła nie trzyma się kupy nawet w ramach pozwalającej na sporą dowolność logiki snu, w który zapada Zora po nadto sutej kolacji zaprawianej alkoholem. Zamiast hrabiny Bathory mamy tematyczny groch z kapustą, bez ładu i składu. Grafik również się nie postarał, ograniczając do bezczelnego przerysowania kilku charakterystycznych kadrów autorstwa Birago Balzano. Do zapoznania się w oryginale z resztą opowieści nie namawiam nikogo, choć zagorzali fani Zory zapewne po nią sięgną, aby przekonać się na własne oczy, czy naprawdę jest tak tragicznie (jest!).

Powyższe plansze zdecydowanie lepiej sprawdziłyby się jako prolog do komiksu, w którym pierwsze skrzypce gra bohaterka czytanej przez Zorę książki. Taką też funkcję pełnić będą na blogu, służąc jako zapowiedź nowego tytułu, którego premiera nastąpi już 31 października! Trudno o lepszą datę na publikację makabrycznej opowieści o arystokratce, która kobiecą hemoglobinę traktowała jako ekwiwalent kremu regeneracyjnego Nivea... Sama Zora nie mogła się od jej biografii oderwać, zapominając całkiem o wcześniejszym znużeniu. Tego samego życzę czytelnikom Czarcich Kieszonkowców!

sobota, 23 października 2021

LUCIFERA N°4 - ELIKSIR DZIEWICTWA

Tytuł oryginalny: Lucifera n.4 - Il filtro della verginita

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: styczeń 1972

Scenariusz: Giorgio Cavedon, Leone Frollo

Grafika: Leone Frollo

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Skąd bierze się męska obsesja na punkcie dziewictwa? Elementarne, drogi Watsonie: z chęci podporządkowania sobe przedstawicielek płci pięknej, uczynienia ich swoją własnością, choćby tylko w wymiarze symbolicznym. W pełni ujawnia się tutaj ideologia ustroju patriarchalnego, zrównująca kobiety z przedmiotami z wystawy sklepowej, wśród których te nieużywane mają największą wartość (nawiasem mówiąc, polecam goszczący obecnie w kinach Ostatni pojedynek Ridleya Scotta!). Natomiast gloryfikacja dziewictwa przez wszelkiej maści instytucje religijne wynika z ich pogardliwego stosunku do seksualności. W najlepszym przypadku traktowana jest ona jako przykra konieczność biologiczna, która odciąga uwagę od fundamentalnych spraw duchowych, zaś w najgorszym uznana zostaje za najprostszą drogę wiodącą ku wiecznemu potępieniu. Na beatyfikację mają niejaką szansę wyłącznie nie znające mężczyzny białogłowy! Pozostałe są na to zbyt podejrzane, nawet prowadząc przykładnie bogobojny żywot.

Wpływ kulturowo-religijnej indoktrynacji nie mógł ominąć Fausta Sondera, głównego męskiego bohatera Lucifery, nieodrodnego syna średniowiecznych czasów. Uznając ukochaną za "zbrukaną", desperacko szuka sposobu przywrócenia jej cielesnej nieskazitelności. W konsekwencji na własne życzenie pakuje się w kolejną nielichą kabałę, z której może go wyciągnąć wyłącznie pomoc przedstawicielki sił piekielnych... Nie zamierzam zdradzać, jakiego rodzaju mitologiczne istoty Faust napotka tym razem na swojej drodze. Warto jednak zaznaczyć, że w tradycyjnych podaniach, baśniach i legendach reprezentowały boski majestat, zostały więc z automatu zaklasyfikowane jako wieczne dziewice, oddane bez reszty dostojnym obowiązkom. W uniwersum Lucifery sprawy mają się trochę inaczej. Tutaj żadnemu indywiduum, żadnemu gatunkowi i żadnej rasie nie odmawia się apetytu na zmysłowość, jak również licznych okazji do jego zaspokajania!

Dziewicze linki (mam nadzieję, że długo takimi nie pozostaną!):

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Portugalska okładka uchyla rąbka tajemnicy odnośnie tożsamości napotkanych przez Fausta postaci. Dla przeciwwagi, oryginalna włoska ilustracja autorstwa Averardo Ciriello z zawartością tomiku nie ma zbyt wiele wspólnego, jednak amatorzy gotyckich klimatów nie powinni na nią narzekać!

piątek, 15 października 2021

ZORA WAMPIRZYCA N°3 - KREW NA USTACH

Tytuł oryginalny: Zora la Vampira

Serie I n.3 - Sangue sulle labbra

Wydawca: Edifumetto

Rok pierwszego wydania: 17 listopad 1972

Scenariusz: Renzo Barbieri, Giuseppe Pederiali

Grafika: Birago Balzano

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Nareszcie bezapelacyjnie premierowy materiał o Zorze! Czytelnicy pamiętający zamierzchłe czasy poprzedniego przekładu (pod francuskim tytułem Zara la Vampire) mogą wreszcie zaspokoić ciekawość odnośnie cliffhangera wieńczącego drugi tomik. Mark zbliża się z krzyżem do spętanej bohaterki, demaskując jej wampirzą naturę. W jaki sposób uda się jej wykaraskać z tarapatów? Czy Mark zachowa naukowy dystans wobec swojej potencjalnej pacjentki? No cóż, pierwsze sygnały zgoła nienaukowej fascynacji doktora nadobną Zorą już się pojawiły. Kto wie, czy rozpinając jej koszulę na biuście miał na celu wyłącznie umożliwienie oddychania "pełną piersią"?

A propos rozchylonych kuszul, prześwitujących materiałów i zwiewnych fatałaszków: po raz pierwszy Zora z okładki jest zdecydowanie topless! Wcześniej wykazywała jeszcze odrobinę przyzwoitości, którą najwyraźniej straciła po całkowitej transformacji w wampirzycę. Od tej pory z dumą demonstrować będzie swoje wdzięki w sugestywnych pozach, nie bez powodu nasuwających skojarzenia z rozkładówkami magazynu Playboy. Alessandro Biffignandi, nadworny ilustrator okładek Edifumetto, nie omieszkał posiłkować się przy pracy fotografiami rozpalającymi wyobraźnię lwiej części męskiej populacji. Nie bez powodu za każdym razem Zora wygląda nieco inaczej. Według Wikipedii ma przypominać Catherine Deneuve, jednak te ustalenia dotyczą wyłącznie premierowej okładki serii. Na trzeciej źródłem natchnienia artysty wydaje się raczej Deanna Baker, eteryczna Miss Maja 1972 roku. Nie będzie to jedyny urokliwy króliczek Playboya, który pod pędzlem Biffignandiego zamieni się w urokliwą nietoperzycę...

Króliczo-nietoperze linki:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Deanna Baker nieomal jak z obrazka Alessandro Biffignandiego!

piątek, 8 października 2021

LUCIFERA N°3 - OTCHŁAŃ GRZECHU

Tytuł oryginalny: Lucifera n.3 - L'abisso del peccato

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: grudzień 1971

Scenariusz: Giorgio Cavedon, Leone Frollo

Grafika: Leone Frollo

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Niewdzięczny jest żywot cyklopów! Totalna izolacja społeczna, wegetacja w ciemnościach, wilgoci i kurzu, nieuchronny w takich warunkach bytowania brak higieny osobistej i jego konsekwencje: pokrywający sierść łój, przykry zapach z jamy ustnej (o innych otworach nie wspominając), ubytki w uzębieniu, zawijające się paznokcie utrudniające uchwyt... Czym sobie na to zasłużyli? Spotkał ich los wszystkich gatunków uznanych za anomalię, bezlitośnie tępionych za odmienność, sukcesywnie usuwanych z powierzchni ziemi przez samolubną i okrutną rasę ludzką.

A zaczynali z tak dużego pułapu, jako synowie greckich bogów, Uranosa i Gaji! Przez pewien czas pełnili zaszczytną funkcję olimpijskich metalurgów, w których kuźni powstały słynne pioruny Zeusa. Jednakże wkrótce prestiżowej fuchy pozbawił ich Hefajstos, na którego fizyczne niedoskonałości reszta bogów patrzyła ze współczuciem, nie zaś z odrazą, jaki wywoływał widok jednookich olbrzymów. Gdy esteta Apollo wymordował ich potomstwo, zstapili z niebios na ziemię, przenosząc swoje kuźnie do niedostępnych dla śmiertelników podziemnych jaskiń. Olimpijczycy nadal korzystali z ich usług, zaś Grecy przezornie składali im ofiary z jagniąt i owiec, ci nadgorliwi także z nadobnych dziewcząt...

Jednak zła passa cyklopów dopiero się zaczęła! Do ich pieczar raz po raz trafiali herosi, wyrządzając mniejsze lub większe szkody. Homer w swoim nieśmiertelnym poemacie rozsławił przypadek Polifema, syna Posejdona, podstępnie oślepionego przez Odyseusza. Jeśli wierzyć spektaklom peplum, inni siłacze w tunikach byli jeszcze bardziej bezwzględni, bezceremonialnie zabijając napotkane okazy jednookich i równając z ziemią poświęcone im świątynie (Maciste nella terra dei ciclopi z 1961 roku). Gdy zaś nastały wieki nowożytne, ekspansywne i drapieżne chrześcijaństwo wyrugowało starsze religie, klasyfikując cyklopy jako nieczyste kreatury powstałe w konsekwencji gwałtu demonów na ziemskich kobietach. Diaboliczna proweniencja uzasadnia ich bytowanie w jaskiniach i podziemiach: w takich warunkach mogą stworzyć sobie namiastkę piekielnych czeluści, do których czują naturalny sentyment.

Średniowieczna charakterystyka cyklopów pasuje jak ulał do Argana, figurującego na okładce trzeciego tomiku Lucifery. Potomek demona cieszy się protekcją piekieł, zsyłających mu uroczy prezent pod postacią złotowłosej Małgorzaty. Na jej ratunek natychmiast pędzi zakochany po uszy Faust, lecz to nie on okazuje się największym zagrożeniem dla zdrowia i życia cyklopa... Argan z początku wydaje się postacią epizodyczną, jednak spotkanie z nim będzie miało całkiem poważne konwekwencje dla wszystkich bohaterów. Stąd też obszerność wstępniaka poświęconego jego gatunkowi!

Linki z otchłani:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Ponieważ portugalska okładka jest tym razem wyjątkowo reprintem oryginalnej, niech za bonusową ilustrację posłuży plakat wspomnianego Maciste w krainie cyklopów. Figurujący na niej wielkolud ma wiele cech wspólnych z konceptem Giorgio Cavedona i Leone Frollo!

piątek, 1 października 2021

ZORA WAMPIRZYCA N°2 - ZORA KONTRA DRAKULA

Tytuł oryginalny: Zora la Vampira

Serie I n.2 - Zora contro Dracula

Wydawca: Edifumetto

Rok pierwszego wydania: październik 1972

Scenariusz: Renzo Barbieri, Giuseppe Pederiali

Grafika: Birago Balzano

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Tytuł drugiej odsłony serii zapowiada starcie pomiędzy Zorą oraz słynnym krwiopijcą. Najwyraźniej jest to bezczelna marketingowa zmyłka. Zmysłowa władza, jaką Drakula ma nad swoją kochanką, wydaje się całkowita. Zora chętnie oddaje mu swoje nadobne ciało i nadstawia smukłą szyję do nadgryzania, nie mogąc się doczekać pełnej metamorfozy w nocnego drapieżnika. Z entuzjazmem wita pierwsze symptomy krwawego uzależnienia, wykazując typowy dla początkujących brak ostrożności, co skutkuje natychmiastowym zaalarmowaniem społeczności wiejskiej, podejrzanie wyczulonej na wszelkie symptomy wampiryzmu. Najwyraźniej import z Transylwanii nie jest pierwszym krwiopijcą, z jakim mieszkańcy angielskiej prowincji mają do czynienia!

Czujny czytelnik dostrzeże jeden wątek, w którym scenarzyści zapomnieli o wypadkach z poprzedniego tomiku. Poza tą ewidentną wpadką fabuła rozwija się logicznie, a czyny bohaterów mają swoje konswekwencje. Nie tylko beztroska Zory w pozostawianiu zwłok ze śladami ukąszeń, ale także niezdrowa namiętność Pabsta, nie potrafiącego się powstrzymać przed aktami wojeryzmu. Właśnie w tym wątku można na upartego doszukać się "kontry" z tytułu. Nie pozwalając Drakuli na zabicie ojca, Zora po raz pierwszy sprzeciwia się woli swego pana i władcy. Na próżno Książę Nocy usiłuje wyrugować z partnerki ludzkie sentymenty, nie licujące z diaboliczną naturą wampira i narażające go na śmiertelne niebezpieczeństwo. Istotnie, pozostawienie Pabsta przy życiu poskutkuje postawieniem na drodze Zory pewnego dociekliwego doktora, o metodach nie ograniczających się do mickiewiczowskiego szkiełka i oka. Przystojny Mark Finney już wkrótce sporo namiesza w jej wampirzej egzystencji...

Krwawe linki:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Subiektywny wybór najpiękniejszej planszy tomiku. Daję głowę, że rysownik czymś się tutaj inspirował, jakąś znaną ilustracją, fotosem, a może obrazem. Co to konkretnie mogło być? Jeśli coś wam świta, koniecznie oświećcie mnie w komentarzu!