Tytuł oryginalny: Oltretomba
n. 252 - Il patto di Janira
Scenariusz: Carmelo Gozzo
Grafika: Utalentowany Anonim
Wydawca: Ediperiodici
Data wydania: wrzesień 1982
Skan: Charles (VintageComix)
Przekład na język francuski: Leefirkins
Przekład na język polski i opracowanie graficzne: Vallaor
Etykieta Czarcie serie, jaką opatruję prezentowane tutaj one-shoty, jest tak pojemna, że zawierać może prawie wszystkie publikacje Edifumetto i Ediperiodici. Z oczywistych względów fumetti per adulti zawierają treści nieprzystojne, niepoprawne, często drastyczne i obsceniczne. Już to wystarczy, aby zapachniały nam siarką. Jednakże nazewnictwo ma swoją siłę podprogową, zatem pośród dziesiątek rozmaitych tytułów mniej lub bardziej świadomie powracam do tych, które najbardziej uzasadniają tytułowego "czarta". Stąd zmiana banera na bardziej adekwatny dla prezentowanych tu treści (na dodatek dotychczasowy wykorzystywał kadr z serii Pig, której polskim przekładem zajmuje się grupa Chomikowych Translatorów i trochę głupio wchodzić im w paradę), jak też premiera czwartej już opowieści spod szyldu Oltretomba. Tym samym tytuł awansuje na pozycję lidera, deklasując Błękitny Terror, który jednak nie składa broni, odgrażając się, że jeszcze do nas powróci ze swoją charakterystyczną mieszanką grozy, science fiction i erotyki.
Na razie jednak zwyciężył gotycyzm w stylu klasycznym, nawet jeśli zdecydowanie ostrzejszy od tego, który proponowali angielscy pisarze z przełomu XVIII i XIX wieku. Horacego Walpole’a przed pójściem na całość powstrzymywała arystokratyczna ogłada (hrabiowski tytuł zobowiązuje!), Ann Radcliffe właściwa jej płci delikatność (a raczej nałożony na tę płeć gorset delikatności), zaś najdosadniejszego w tym gronie Matthew Gregory’ego Lewisa przede wszystkim wymogi cenzury. Co innego tworzący w tym samym okresie Donatien Alphonse François de Sade, nie mający już żadnych ograniczeń w opisach ekstremów. Nie bez kozery przywołuję tutaj owo „przeklęte” nazwisko. Pakt Janiry to jedna z ostrzejszych odsłon serii, nie stroniąca od brutalnych i nieprzyzwoitych scen, przywołujących na myśl niektóre ustępy Justyny czy Julietty. Zarazem wciąż najważniejsza pozostaje tu sama opowieść, nie grzęznąc przez szereg plansz w ginekologicznych ilustracjach, co stało się udziałem wielu publikowanych w tym samym czasie kieszonkowców.
Jeden rzut oka na okładkę pozwala odgadnąc, że tym razem Carmelo Gozzo podąża śladami pionierów gotycyzmu, wprawiając w ruch cały asortyment średniowiecznych narzędzi tortur. Jednak ostatecznie nie sama makabra okazuje się tu najbardziej szokująca, lecz iście szatański koncept, konsekwentnie poprowadzony do swojej logicznej konkluzji. W tym miejscu powracamy do Boskiego Markiza. Deprawacja niewinności to temat, jaki szczególnie fascynował twórcę Filozofii w buduarze. Uczynienie miejscem akcji prywatnej szkółki dla dziewcząt wydaje się wręcz wymarzone do snucia "sadycznej" narracji o tym, jak łatwo zejść na drogę występku i jak bardzo jest ona usłana różami, podczas gdy na nosicieli cnoty czyhają same kolce. Oczywiście fumetti grozy, wzorem pionierów literatury gotyckiej, nie może obyć się bez figury diabła, ta zaś osadza historię w porządku tradycji judeochrześcijańskiej, którą pisarstwo Sade’a ze wszystkich sił starało się obalić. Czy jednak da się wierzyć jeszcze w boski porządek świata, kiedy tak konsekwentnie wygrywa w nim wyłącznie Zło?
NIECNOTLIWE LINKI: Instrumenty perswazyjne Ikwizycji, czyli argumenty, jakim trudno się oprzeć... Ile z nich pojawi się na kartach Paktu Janiry? Przekonajcie się sami!
Bardzo dziękuję za nowy komiks, ale znowu jest ten sam problem z pobraniem pliku w formacie CBR. :)
OdpowiedzUsuńTeraz wszystko jest w porządku z pobieraniem pliku CBR. Dziękuję!
UsuńJeszcze raz dziękuję za komiks, pobrałem go i przeczytałem w formacie PDF. Bardzo ciekawy komiks, ale moim zdaniem przesadzają z sadyzmem i seksem w tej serii. Myślę, że komiksy Lucyfera i Zory są znacznie lepsze - fabuła jest bardzo interesująca, z dużą ilością zwrotów akcji i humoru, gdy pojawiają się znane postacie literackie lub historyczne (jak na przykład Aladyn i Salladin). Dlatego zawsze czekam na komiksy z tych dwóch serii, bo bardzo ciekawe jest jak dalej rozwinie się fabuła i myślę, że byłoby lepiej, gdyby komiksy z tych dwóch serii pojawiały się częściej. Nawiasem mówiąc, w tym komiksie czas akcji (1982) i data urodzenia Fanny (1876) nie zgadzają się, powinna mieć 106 lat. :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Bazilio, za cenne uwagi! W datę zakradł się błąd, oczywiście mamy do czynienia z 1892 rokiem. Cyferki już przestawione, a poprawiona wersja do pobrania. Teraz powinien pobierać się także cbr w MEGA. Odnośnie seksu i sadyzmu w nadmiarze (tzw. przesadyzmu), niewątpliwie Oltretomba, zwłaszcza w tomikach z lat 80, potwierdza tezę Szyłaka o pretekstowej fabule i pograniczach komiksowej pornografii. Taka zresztą była większość wydawanych wówczas fumetti, w niektórych mniej było przemocy, za to seksu bez umiaru, w stopniu wykluczającym obecność sensownej fabuły. JANIRA jest pod tym względem wręcz wstrzemięźliwa, jednak i tak podczas pisania wstępniaka nasunęła mi skojarzenia z największym ekstremum literackim Markiza de Sade. Cieszę się bardzo, że Zorka i Luciferka są przez niektórych oczekiwane (choć sądząc po statystykach odwiedzin strony, mniej niż one-shoty), ja również najbardziej je lubię, a epizody znanych figur historycznych niezmiernie mnie cieszą. Uspakajam, że następny one-shot utrzymany będzie w innej stylistyce, aby pokazać tematyczną wszechstronność fumetti z lat 70. i uniknąć monotematyczności, która mogła już się tu zakraść po dwóch pod rząd sesjach tortur z okrutnicą Oltretombą. Nietrudno znaleźć przyczynę tego stanu rzeczy: to ewidentnie wpływ ciemnych mocy! Dla pewności w następną podróż udamy się w zupełnie inne miejsce, może nawet do kultury innej niż chrześcijańska...
UsuńDziękuję bardzo za naprawienie pliku do pobrania i za interesujący komentarz. Ten komiks ma też bardzo ciekawą fabułę i grafikę. Moim zdaniem Lucyfer i Zora są ciekawsze, ale wręcz przeciwnie, komuś ten komiks może się bardziej podobać. To kwestia gustu. Jest też bardzo dobry (bardzo za niego dziękuję), bo wśród fumetti są też zupełnie głupie, bezsensowne komiksy pornograficzne jak komiks Pig, którego tłumaczenie też niedawno pojawiło się w internecie. Bardzo się cieszę, że szykuje się nowy komiks do publikacji.
UsuńCześć. Jeśli mógłbym zaproponować drobne poprawki, to na stronie 252-5 zdanie "Potrzebuję również rok i miesiąc..." zmieniłbym na "Potrzebuję również dzień i miesiąc...".
OdpowiedzUsuńNatomiast na stronie 252-103 zdanie "...ale pod warunkiem, że nie ona sama dotknie do tego momentu ani kropli krwi!" zmieniłbym na "...ale pod warunkiem, że ona sama nie dotknie do tego momentu ani kropli krwi!". Taka mała zmiana, a od razu płynniej się czyta.
Opowiedziana historyjka jest bardzo ciekawa. Nie wnikam w to, czy jest za dużo/mało seksu oraz brutalności, bo to kwestia subiektywna. Jednemu się spodoba, drugiemu nie.
Lubię czytać Twoje opisy, zawsze mogę się z nich dowiedzieć o rzeczach, o których nie miałbym zielonego pojęcia. W czasach mojej młodości czytałem głównie RELAX-y, dzieła Christy, Szarloty Pawel, Rosińskiego, Baranowskiego, a sięgając pamięcią jeszcze dalej, pożądanym źródłem historyjek obrazkowych była ostatnia strona magazynu Świat Młodych i tylko dla tej jednej strony się go kupowało ;)
Dziękuję za cenne uwagi, zmiany poczynione, poprawione pliki do pobrania! Szkoda trochę, że większość obserwujących stronę zdążyło już pobrać i przeczytać z owymi wadami, wynikającymi z braku korektora, który spojrzałby na tekst świeżym okiem i wyłapał wszystko, co umknie uwadze samego tłumacza. Może więc, drogi Valu, chciałbyś zostać czarcim korektorem? Wielkim plusem tej funkcji jest możliwość zapoznania się z danym tomikiem wcześniej niż inni i przyłożenia ręki do jego ostatecznego kształtu! Co ty na to?
UsuńJeśli miałbyś ochotę na taką współpracę, poprawiającą jakość kieszonkowców, podaję adres mailowy: vallaor@gmail.com
Dzięki za ofertę, obawiam się jednak, że mimo wszystko będę kiepskim korektorem, gdyż brak mi wykształcenia humanistycznego. To raczej wieloletnia praktyka czytania książek, wyrobiła we mnie nawyk dostrzegania błędów/literówek. Co ciekawe, początkowo pobrałem najwcześniejszą wersję i mimo jej przeczytania nie dostrzegłem błędu z datą. Na szczęście Bazilio okazał się być kimś bardziej spostrzegawczym niż ja. Myślę jednak, że możemy wypróbować niezobowiązującą współpracę i poddać mojej amatorskiej korekcie tomik, który planujesz wydać w najbliższym czasie. Będę go wyczekiwał pod adresem aristejo@tlen.pl.
Usuń