sobota, 11 września 2021

LUCIFERA N°1 - PŁOMIENIE PIEKŁA

Tytuł oryginalny: Lucifera n.1 - Le fiamme dell'inferno

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: październik 1971

Scenariusz: Giorgio Cavedon, Leone Frollo

Grafika: Leone Frollo

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

"Gdzie diabeł nie może, tam kobietę pośle." Sentencja, którą dziś zna każdy, ale zapewne inaczej było w XVI wieku, kiedy światło dzienne ujrzała pierwsza wariacja legendy o Fauście. Wiele wskazuje na to, że jej twórcy, anonimowemu teologowi protestanckiemu nie mieściło się w głowie, aby kobieta miała wystarczającą podmiotowość, by aktywnie uczestniczyć w rozgrywce pomiędzy mężczyzną i siłami piekielnymi. Płeć piękna mogła służyć co najwyżej za instrument perswazji: Szatan kusił jej wdziękami mężczyznę, aby zwieść go na manowce doczesności, odwracając od spraw ostatecznych, do których miłość fizyczna zdecydowanie się nie zaliczała. Ale żeby kobieta samodzielnie podejmowała decyzje, zmieniając swoimi czynami bieg wypadków, a nawet więcej, wchodziła w buty demonicznego manipulatora Mefistofelesa? Na podobną herezję nie wpadł ani rzeczony niemiecki teolog, ani angielski dramaturg Christopher Marlowe, ani nawet Johann Wolfgang von Goethe, autor najsłynniejszej wersji legendy. Niemiecki romantyk uznawał przynajmniej istnienie pierwiastka żeńskiego w wymiarze metafizycznym, tak zwanej "wiecznej kobiecości" (das Ewig-Weibliche). Miała ona wiązać się z kontemplacją, w odróznieniu od męskiej aktywności i sprawczości. A więc nawet na początku XIX wieku kobiety postrzegane były jako pasywne, wpływające na bieg wypadków głównie przez żarliwą modlitwę, choć rzecz jasna stanowiło to pewien postęp w stosunku do czasów, w kórych zastanawiano się, czy w ogóle posiadają duszę.

Na tle wyżej wymienionych szacownych klasyków LUCIFERA prezentuje się wyjątkowo rewolucyjnie, nawet jeśli pod względem artystycznym stawia sobie mniej ambitne cele. Flagowa seria kieszonkowa wydawnictwa Ediperiodici to bowiem kolejna wariacja mitu o Fauście, wyrozniająca się wysunięciem na pierwszy plan tytułowej diablicy, wysłanej na ziemię ze specjalną misją. Tym razem sędziwy uczony zawiera pakt z diabłem nie z powodu banalnej tęsknoty za młodością, lecz z nader szczytnych, altruistycznych pobudek, pragnąc zyskać czas niezbędny do pracy nad przełomowym dla ludzkości preparatem. Niegdysiejsza faworyta Władcy Ciemności otrzymuje polecenie pokrzyżowania planów Fausta. Jako istota infernalna dysponuje specjalnymi mocami, jednak jej najpotężniejsza broń jest zdecydowanie naturalna, charakterystyczna dla ziemskich kobiet. Opiewał ją niegdyś Eugeniusz Bodo w filmie PIĘTRO WYŻEJ z 1937 roku...

Aby nie psuć przyjemności z samodzielnej lektury i stopniowego odkrywania intrygi, w swoim pokomplikowaniu charakterystycznej dla opowieści w odcinkach, zdradzę tylko, że twórcom komiksowej wersji mitu o Fauście udało się wykreować przynajmniej dwie złożone postaci kobiece, konsekwetnie spychające męskiego bohatera w cień. Lucifera w toku swych ziemskich przygód odkrywa nieznane dotąd emocje i podejmuje zaskakujące dla samej siebie decyzje, nie wyzbywając się przy tym swojej diabolicznej natury. Bardzo wyrazistą postacią okazuje się także Małgorzata, znana już z poprzednich wersji historii, we wcieleniu komiksowym nie zadowalająca się jednak rolą uwiedzionej i porzuconej, pełniąc aktywną rolę w fabule. Zarówno demoniczna brunetka, jak też anielska blondynka nie wahają się zastosować pełnego asortymentu kobiecych środków do zdobycia i utrzymania atencji Fausta. Obydwie bohaterki obdarzone zostały ponadto wspaniałymi kształtami przez Leone Frollo, włoskiego mistrza, o którym zapewne więcej w jednym z kolejnych "wstępniaków". LUCIFERA dostarcza amatorom fumetti tascabili spodziewanych atrakcji wizualnych, pozostając zarazem serią na swój sposób feministyczną, jawnie drwiącą z konwencjonalnego męskiego heroizmu. Facetom może się tylko wydawać, że sprawują kontrolę, w istocie siłą sprawczą okazuje się "wieczna kobiecość", która ani myśli ograniczać się do biernej kontemplacji.

Płomienne linki:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Alternatywna, portugalska okładka pierwszego tomiku serii

.

7 komentarzy:

  1. Chwalebna inicjatywa. Będę śledził, jak Dylan...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się i mam nadzieję, że będzie się podobać! Notabene Dylan Dog ma dziwne szczęście do naszych wydawców. Gdy jeden rezygnuje (Egmont), pojawia się inny (BUM, a ostatnio Toro). Ciekawe, czy na tej trójce się skończy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kapitalna inicjatywa! Gratuluję i trzymam kciuki.
    Szczególne wyrazy uznania za obszerne i rzeczowe wprowadzenie. Komiks z początku złotej dekady włoskiego horroru, mam nadzieję, że zapowiada kolejne takie atrakcje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, moje klimaty, dzięki i życzę wytrwałości na scenie translacyjnej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo! Właśnie wytrwałość wydaje mi się słowem-kluczem. Podobnie jak regularność! Zachęcam do komentowania, to zawsze motywuje :-)

    OdpowiedzUsuń