Tytuł oryginalny: Lucifera
n.15 - Le tentazioni di Frate Guaccio
Wydawca: Ediperiodici
Rok pierwszego wydania: grudzień 1972
Scenariusz: Giorgio Cavedon, Leone Frollo
Grafika: Leone Frollo
Skan francuskiej translacji:
Gentil-Toto & Termineur (VintageComix)
Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor
Korekta: Aristejo
Dotarliśmy do momentu przełomowego, czyli ostatniego epizodu, za którego kształt graficzny odpowiada niezrównany Leone Frollo. Rzut oka na biografię artysty pozwala prześledzić jego dokonania w ramach wydawnictw Edifumetto i Ediperiodici. Jako „fumettista per adulti” zadebiutował w styczniu 1970 roku na łamach Terroru, dla którego stworzył siedem historii. Ostatnia z nich, opublikowana we wrześniu roku następnego, miała za protagonistę osławionego XV-wiecznego arystokratę Gilles'a de Rais, oskarżonego o zamordowanie kilkuset dzieci (!) i konszachty z diabłem. Mroczna, średniowieczna atmosfera tomiku oraz poruszany w niej temat paktu z siłami nieczystymi zapowiadały pierwszą regularną serię Frollo, swobodną adaptację legendy o doktorze Fauście, sprzedającym diabłu duszę za drugą młodość.
Pierwszy tomik Lucifery ukazał się zaledwie miesiąc po wspomnianym Barbablu. Czytelnicy dopiero co ochłonęli po zbrodniach de Rais, kiedy zaatakowała ich nieodparcie ponętna diablica, przyzwana z piekielnych czeluści w celu kuszenia Fausta i odwiedzenia go od prac nad eliksirem dobra, zdolnym wyplenić całe zło z natury ludzkiej. W tym wariancie legendy stawka jest znacznie wyższa niż indywidualne potępienie bądź zbawienie bohatera: ważą się dalsze losy ludzkości! Nic dziwnego, że Szatan wysyła na ziemię swoją najzdolniejszą agentkę. Przy jej tworzeniu Leone Frollo mógł inspirować się działającą od 1969 roku Vampirellą, jednak wyłącznie w aspekcie fizycznym, gdyż charakterystyka postaci jest zgoła inna, wywodząca się prosto z powieści gotyckiej. Kontrastując kruczoczarną diablicę z anielską blondynką Małgorzatą, artysta zademonstrował, że doskonale radzi sobie z portretowaniem różnych typów ponętnych kobiet (co dla Ediperiodici miało niebagatelne znaczenie).
Wenecki rysownik pracował nad Luciferą przez 15 miesięcy, od października 1971 do grudnia 1972 roku. W tym czasie zdążył udowodnić, że dobrze czuje się w niejednej konwencji, przeskakując płynnie z makabrycznej historii o zbrodniach inkwizycji na ziemiach niemieckich do eposu rycerskiego o losach jednej z krucjat, aż po pastisze arabskich opowieści z Księgi Tysiąca i Jednej Nocy. Zaledwie w drugim epizodzie serii nawiązał do baśni z naszego kręgu kulturowego, portretując krasnoludki udzielające ukochanej Fausta gościny w swojej chatce. Wątek ten, choć szybko ucięty wraz z głowami skrzatów, okazał się zapowiedzią kolejnej brawurowej serii Frollo. Dwa pierwsze epizody Biancaneve ukazały się pod koniec 1972 roku, wraz z 14. i 15. odsłoną Lucifery. Prawdopodobnie Królewna Śnieżka nie tylko dla siedmiu krasnoludków, ale też dla samego rysownika okazała się miłością od pierwszego wejrzenia, dla której na dobre porzucił diablicę i której pozostawał wierny przez następne dwa lata. I choć jego rozwód z Luciferą był dla fanów niepowetowaną stratą, pełne werwy i dowcipu przygody seksownej Śnieżki pozwalały osuszyć łzy. A sam Frollo miał jeszcze w rękawie kolejne fascynujące bohaterki…
KUSZĄCE LINKI: To już nie Leone Frollo z lat 70., lecz współcznesny fanart mango-podobny. Dlaczego znalazł się tuż pod linkami tomiku? Tajemnicę rozjaśni jego lektura!
Hm... Zaintrygowałeś tą Śnieżką i chętnie bym przeczytał: masz może w planach? Przydałoby się nieco humoru w pikantnej odsłonie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo mnie ta Biancaneve kusi! Najchętniej widziałbym ją wydawaną oficjalnie, ale czy jest na to jakakolwiek szansa?
Usuń