sobota, 26 sierpnia 2023

TERROR. DANSE MACABRE

Tytuł oryginalny: Terror

n.03 - La danza macabra

Scenariusz: Renzo Barbieri

Grafika: Leone Frollo

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: styczeń 1970

Skan oryginalnego wydania włoskiego:

Paguroselvaggio (VintageComix)

Projekt okładki: Old Man

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Jedyna sierpniowa translacja, czemu trudno się dziwić! Wakacyjne miesiące nie sprzyjają ślęczeniu nad skanami, zdecydowanie większą frajdę sprawia lektura papierowych tomików na świeżym powietrzu, gdy wdzięcznie świeci słoneczko, a wokół ćwierkają ptaszki. Wielkimi krokami zbliża się jednak szara i smutna jesień, której nieuchronne nadejście warto umilić lekturą klasycznego fumetti grozy! Tym razem wyjątkowo grzecznego, reprezentacyjnego dla wczesnego okresu Terroru: serii, która na przestrzeni lat stała się znacznie śmielsza, podnosząc coraz wyżej poprzeczkę tego, co włoskiemu komiksowi popularnemu godzi się pokazywać. Jednakże w styczniu 1970 roku do włoskich odbiorców trafił tomik odpowiadający najbardziej tradycyjnym gustom, mający szansę spodobać się nawet tym, którzy dekadę wcześniej pomstowali na „deprawujące” magazyny spod szyldu EC Comics.

W tym momencie przyznaję się bez bicia do dokonania ostrej selekcji i wzięcia na warsztat wyłącznie najdłuższej historii z tomiku liczącego ich sobie aż pięć! Wybiórczość ta podyktowana została w pierwszej mierze niewystarczającą mocą przerobową we wspomnianym leniwym okresie wakacyjnym, ale też trzeźwą oceną jakości artystycznej zbioru. Nie bez powodu opowieść z grafiką Leone Frollo wybrano na tytułową. Wśród pozostałych na dłużej w pamięci zostaje tylko Zombi a cottimo, krótka makabreska, w której pewien cwany przedsiębiorca postanawia zatrudnić w swojej fabryce umarlaków jako najtańszą siłę roboczą. Zabawna rzecz, lecz nie do tego stopnia, by zaraz brać ją na warsztat, zwłaszcza że identyczny pomysł doczekał się brawurowego rozwinięcia w opowiadaniu Johna Morressy’ego Pracusie z parku sztywnych (Nowa Fantastyka, 10/93).

Tym samym polska edycja cyfrowa jest pierwszym solowym występem Jeanette, pięknej i tajemnicznej tancerki z Moulin Rouge, której imponującą fizyczność odmalował z maestrią Leone Frollo (niewątpliwie pomógł fakt, że fabuła osadzona została w ulubionym przez niego okresie Belle Époque). Komiks aż prosił się o zupełnie nową obwolutę, nawiązującą bezpośrednio do jego tematyki. W tym celu niezbędna okazała się pomoc wytrawnych speców od grafiki komputerowej. Zdecydowanym faworytem okazała się okładka zaprojektowana przez Old Mana, bazująca na jednej z plansz komiksu, natomiast alternatywne projekty Cyfrowego Barona podziwiać można pod sam koniec tomiku. Zwłaszcza drugi, odważniejszy projekt pasuje jak ulał do fumetti z późniejszych lat, gdy już bez skrępowania epatowano na okładkach atrakcyjną golizną, nierzadko zaczerpniętą z rozkładówek magazynów dla panów. A zatem przed wami klasyczna komiksowa groza w nowej, XXI-wiecznej oprawie!

MŁYNIARSKIE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Zarówno okładka oryginalnej edycji, jak też francuskiego przedruku (gdzie notabene zredukowano ilość historii) nie mają nic wspólnego z treścią, wydając się ogólnymi impresjami na temat motywów gotyckiego horroru. Nie uświadczymy więc w środku numeru ani wstającego z trumny krwiopijcy, ani omdlałego pod szubienicą dziewczęcia...

5 komentarzy:

  1. Cześć, po pierwsze - wow, niesamowita robota, gratuluję pasji. Trafiłem tu trochę z przypadku, lata całe nie zaglądałem na polską scenę scanlatorską i nagle coś mnie wzięło na wspominki. Przestałem korzystać jak porządnie opanowałem angielski. Uczę się teraz włoskiego (zaczynam B1 od września) i chętnie poczytałbym komiksy w oryginale. Mam jeden zeszyt Kajka i Kokosza ;-) W związku z tym pytanie - czy możesz zdradzić swoje źródło oryginalnych skanów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Sam nie zaglądam już tak często na Scenę, odkąd znacząco zmniejszyła się liczba translacji komiksu europejskiego. W sumie nic dziwnego, jest on bardzo dobrze reprezentowany na oficjalnym rynku wydawniczym. Są jednak wyjątki, nieobecne w oficjalnym obiegu, takie jak klasyczne fumetti kieszonkowe, z którymi żadne wydawnictwo nie chce jak dotąd ryzykować. Czytanie ich w oryginale to świetny pomysł, są idealne do nauki języka włoskiego! Pobieram je przede wszystkim ze strony https://vintagecomix.blogspot.com/ - niezwykle bogatej biblioteki skanów fumetti w różnych językach. Polecam gorąco! Zachęcam też do dalszego śledzenia i komentowania, w przypadku projektu non-profit dowody zainteresowania są nader cenne!

      Usuń
    2. Cześć. Jeśli nie chcesz ściągać plików, a jedynie poczytać komiksy, to polecam https://tippylahostess.blogspot.com/
      Co prawda jest ich mniej niż na vintagecomix, ale za to wygodnie się je czyta ;)

      Usuń
    3. @Vallaor: dziękuję, zajrzałem, jestem przytłoczony ilością (ponad pięć kilokomiksów), pewnie ograniczę się na początek do tych przetłumaczonych na polski, żeby prościej było szukać słówek. Niemieckiego uczyłem się z Thorgali i komiksów Jodorowsky'ego, bo z polskimi wydaniami było akurat wtedy krucho. Będę tu zaglądać, też kiedyś prowadziłem bloga hobbystycznego i wiem, jak miło jest, kiedy czyta nie tylko rodzina :)
      @val dziękuję, faktycznie ściąganie z tych różnych rapidszarów jest uciążliwe, a kolekcja i tak jest imponująca

      Usuń
    4. Super! Strona Zero in condotta jest bardzo miłą alternatywą dla linków. Zastanawiałem się nawet, czy nie lepszy byłby blog tego typu, pozwalający na lekturę bezpośrednio z sieci. Wówczas jednak niezbędne byłoby ograniczenie wiekowe, którego chciałbym uniknąć. Choć większość moich translacji jest grzeczna jak uczniowie z czerwonym paskiem, zdarzają się też dość niesforne urwisy (można je rozpoznać po ostrzeżeniu na okładce)!

      Usuń