Tytuł oryginalny: Zora la Vampira
Serie II n.17 - Diabolico valzer
Wydawca: Edifumetto
Rok pierwszego wydania: 5 październik 1973
Scenariusz: Renzo Barbieri, Giuseppe Pederiali
Grafika: Birago Balzano
Skan edycji włoskiej:
Mal32 & Aquila della Notte (VintageComix)
Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor
Cyfrowa korekta okładki: Cyfrowy Baron
Korekta: Aristejo
Gdy opuszczaliśmy Zorę w ostatnim tomiku, zmierzała do Wenecji z wozem pełnym złota, licząc na rychłe spotkanie z przyjaciółką. Ta jednak zniknęła, uciekając przed policją, zapewne słusznie podejrzewana przez nią o uśmiercenie męża. Właściwie już samo nazwisko Frau Murder powinno mieć efekt odstraszający względem potencjalnych kandydatów do ręki! Książę Valdemaron zignorował ten sygnał alarmowy i nie wyszedł na tym najlepiej… Na odpowiedź, czym konkretnie naraził się pani małżonce, trzeba będzie jednak poczekać do następnego epizodu. Właściwą treścią Diabolicznego walca jest bowiem, zgodnie z tytułem, muzyka o szatańskiej proweniencji!
Związek muzyki z piekielnymi mocami jest przynajmniej tak stary, jak chrześcijaństwo, które od zawsze nieprzychylnym okiem patrzyło na działalność artystyczną wywołującą w odbiorcy uczucie euforii. Ekstaza jest bowiem akceptowana przez Kościół wyłącznie w sytuacji, gdy za przyczynę ma Boga! Kompozytorzy byli zatem zobligowani do wskazywania religijnych źródeł inspiracji swych dzieł, bez względu na osobiste zapatrywania. Tajemnicę melodycznego geniuszu wyjaśniano „bożą iskrą” i „niebiańskim natchnieniem”. Cóż jednak począć z muzykami, których sama gra wyrażała namiętność, jakiej próżno szukać pośród anielskich zastępów? Artystami niepokojącymi, w miejsce harmonii wprowadzającymi dysonans, stateczną równowagę zastępującymi nerwowym rozedrganiem?
Taki oto przypadek miał miejsce na początku XIX wieku, gdy na scenę wkroczył Niccolò Paganini, genialny wirtuoz skrzypiec, który już jako nastolatek oszałamiał swą grą całą Europę. Sukces w tak młodym wieku miał skutki uboczne, popychając artystę w szpony nałogów: alkoholu, hazardu i łatwych kobiet. Złe prowadzenie się znacząco zmniejszało szanse na uznanie Niccolò bożym pomazańcem, a przecież jego niezrównane wirtuozerstwo było w oczach wszystkich prezentem od sił nadprzyrodzonych. Jako jeden z pierwszych muzyków występujących na żywo bez nut potrafił zapamiętywać niezwykle skomplikowane utwory. Był autorem nowatorskich technik gry, a ponadto grał najszybciej na świecie: 12 nut na sekundę! Tę szatańską (achem!) sprawność zawdzięczał nietypowej długości palców, wynikającą z genetycznego schorzenia nazywanego obecnie Zespołem Marfana. Rzecz jasna dwa stulecia temu każda fizyczna anomalia kojarzona była z działalnością sił nieczystych…
Paganini miał tyle szczęścia, że w swojej epoce miał już małe szanse na spalenie na stosie za domniemane czarnoksięstwo. Tym niemniej podejrzenie o kontrakt z diabłem, jaki rzekomo spisał w zamian za wyjątkowy talent, towarzyszyło mu przez większość życia i było przyczyną niejednej przykrości. Największym skandalem okazał się brak zgody Niccolò na ostatnie namaszczenie przed śmiercią. Kościół uczynił ze zmarłego muzyka przykład ku przestrodze, odmawiając mu pochówku przez cztery lata – trumna z zabalsamowanym "potępieńcem" zdążyła w międzyczasie odbyć tournée po Europie!
Sam Paganini nie pojawia się na kartach 21. tomiku Zory, natomiast nietrudno doszukać się wielu cech wspólnych z Nicolo Gorinim, właściwym bohaterem tej odsłony serii. Można podejrzewać, że w ramach gotyckiej narracji kontrakt muzyka z diabłem okaże się czymś więcej niż krzywdzącą pogłoską. Zarazem scenarzyści fumetti nie decydują się na powtarzanie herezji o nadnaturalnych źródłach talentu skrzypka. Gorini, podobnie jak jego słynny imiennik, do wirtuozerii doszedł ciężką pracą, poprzez wyrzeczenia i znoje, pot i łzy! Dlatego też gotowy jest na wszystko, aby wypracowanego z takim poświęceniem mistrzostwa nie stracić…
WALCZYKOWE LINKI:Wszyscy, którzy po lekturze odczują niedosyt, powinni sięgnąć po Potępienie Paganiniego. Powieść Anatolija Winogradowa szczególny nacisk kładzie na machinacje jezuitów, którzy uwzięli się na niepokornego muzyka i za punkt honoru uczynili zszarganie jego opinii publicznej oraz rychłe wpędzenie do grobu. Choć plan wrednego zakonu udał się niestety w pełni, muzyka i legenda Paganiniego przetrwały, a diabelskie konotacje tylko przysparzają im popularności!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz