poniedziałek, 27 maja 2024

ZORA WAMPIRZYCA N°23 - REINKARNACJA

Tytuł oryginalny: Zora la Vampira

Serie II n.19 - Vampirizzazzione

Wydawca: Edifumetto

Rok pierwszego wydania: 02 listopad 1973

Scenariusz: Renzo Barbieri, Giuseppe Pederiali

Grafika: Birago Balzano

Skan edycji włoskiej:

Mal32 & Aquila della Notte (VintageComix)

Cyfrowa korekta okładki: Cyfrowy Baron

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Czy reinkarnacja jest tożsama z wampiryzacją? Skądże znowu! Po ukąszeniu jednej z kreatur nocy może co najwyżej dokonać się wampiryczna rezurekcja. Nie ma rady, należy się wyspowiadać z różnicy pomiędzy włoskim tytułem i wersją polską. Nie jest to całkowita samowolka z mojej strony, powielam tylko koncept Elvifrance. Wydawnictwa, które nie miało oporów przed „ulepszaniem” zakupionego tytułu, chociażby poprzez rozbudowywanie oryginalnych dialogów. Nie wszystkie pomysły francuskiego wydawcy były szczęśliwe, nagminnego cenzurowania plansz nie zapomni im nikt! Niektóre ze zmian miały jednak sens. Chociażby zignorowanie dwóch epizodów nie podpisanych przez Birago Balzano, będących graficzną i fabularną katastrofą – Il sogno di Zora oraz Un tuffo nel sangue. Poszedłem za przykładem Elvifrance, pomijając te dwa tomiki w polskim przekładzie. Powstał tym samym precedens: w razie poważnych wątpliwości co do wersji oryginalnej, podążam za edycją francuską. Zamiast wstydliwie przemilczać ten fakt, wyjaśniam zawsze powody swojej decyzji, a kto ciekawy, niech czyta!

Motywacja do zmiany tytułu niniejszego epizodu jest oczywista: w kontekście fabuły znacznie więcej sensu ma ten francuski. Zora istotnie snuje plany zwampiryzowania pewnej osoby, co mogłoby wybawić ją z poważnych tarapatów, ale ostatecznie do niczego nie dochodzi. Rzeczona osoba nie pozwala się ugryźć, a bohaterka musi szukać innego wyjścia z podbramkowej sytuacji, przy czym fakt bycia wampirzycą raczej jej szkodzi niż pomaga. Tymczasem reinkarnacja urasta wręcz do rangi motywu przewodniego historii, dochodzi do niej bowiem dwa razy: najpierw za sprawą mściwego ducha młodej Cyganki, następnie na skutek audiencji u Szatana, łaskawie przyzwalającego komuś ze swoich podopiecznych powrócić na ziemię w zgoła innej postaci.

Sam koncept reinkarnacji nie jest typowy dla chrześcijaństwa, najmocniej wybrzmiewając w hinduizmie. Stale obecny w dziełach kultury indyjskiej, nierzadko objawia się w motywie odrodzenia się w celu wyrównania rachunków z poprzedniego życia. Na przykład w Karan Arjun, kinowym hicie z lat 90. Tytułowi bracia, odtwarzani przez gwiazdorów Bollywood, Shah Rukh Khana i Salman Khana, na samym początku filmu zostają zamordowani przez wrednego Amrisha Puri. Zrozpaczona matka zabitych prosi o pomoc boginię Kali, która przenosi ich dusze w ciała noworodków. Po dwudziestu latach uświadamiają sobie, że zostali zreinkarnowani i decydują się zemścić na swoim oprawcy. Jak widać, bogini Kali sprawiedliwa, choć… nierychliwa! Dystans czasowy pomiędzy zbrodnią i karą wydaje się w tym wypadku zdecydowanie za długi, przynajmniej dla widza z naszego kręgu kulturowego. Na szczęście w cechujących się błyskawicznym tempem przygodach Zory reinkarnacja ma znacznie szybszy przebieg!

ZREINKARNOWANE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Straszliwy wygląd Kali daje dobitnie znać, że z tą boginią nie warto zadzierać. W Karan Arjun odgrywa jednak ona pozytywną rolę, umożliwiając pokrzywdzonym zemszczenie się. Być może w ten sposób Bollywood starało się poprawić wizerunek rodzimej bogini, mocno nadszarpnięty w drugiej części przygód Indiany Jonesa, gdzie reprezentowała totalne zło, a jej najgorliwszym wyznawcą był niejaki Mola Ram, odtwarzany przez… Amrisha Puri, etatowego odtwórcę ról czarnych charakterów!

wtorek, 14 maja 2024

LUCIFERA N°21 - URBAN II

Tytuł oryginalny: Lucifera

n.21 - Urbano II°

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: czerwiec 1973

Scenariusz: Giorgio Cavedon

Grafika: Tito Marchioro

Skan edycji włoskiej:

Charles (VintageComix)

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Opracowanie okładki: Cyfrowy Baron

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu? Niewątpliwie tam właśnie kieruje swój statek kapitan Parodi, przekonany przez Luciferę o jej szczerym zamiarze dostarczenia Graala do rąk własnych papieża. Marynarz wykazuje się w równej mierze szlachetnością, co naiwnością, dając wiarę kobiecie, która dopiero co swemu dotychczasowemu partnerowi wbiła nóż w plecy, a na dodatek nosi imię jednoznacznie kojarzące się z siarką piekielną. Nawet przy założeniu, że nie świadczy ono o bliskiej relacji z diabłem, tylko o samym ognistym temperamencie, w głowie nawet średnio rozgarniętego kapitana powinna się zapalić lampka ostrzegawcza! Zdarza się, że pozory mylą. Można nazywać się choćby Diabolina i ostatecznie okazać miłą, troskliwą ciocią. Gdy jednak bohaterowie fumetti per adulti okazują się równie wyrozumiali wobec demonicznych kobiet, co ostatnie produkcje Disneya, dość kiepsko na tym wychodzą!

Łatwo rzecz jasna mądrzyć się z pozycji czytelnika, mającego pełny ogląd sytuacji i dostęp do najskrytszych myśli dwulicowej bohaterki. Na co dzień ze świecą szukać tego, kto nie uległby gładkim słówkom i jeszcze gładszemu licu przedstawicielki płci pięknej. Wygląda na to, że nie tylko błądzący po omacku, łatwi do zwiedzenia ludzie świeccy, ale nawet ślubujący celibat, rozmodleni i regularnie spryskiwani wodą święconą księża nie są całkowicie odporni na ich wpływ! Najbardziej narażeni są ci najniżsi stopniem, znajdujący się najbliżej urodziwych parafianek. Zatem im wyżej w kościelnej hierarchii, tym większy dystans do spraw doczesnych, w tym kwestii cielesnych? Tej śmiałej tezie przeczą liczne przykłady wysoko postawionych dostojników, u których apetyt na niewieście wdzięki bynajmniej nie zmalał, a nawet przybrał na sile w związku z możliwościami, jakie stwarzało piastowane przez nich stanowisko. Władza i bogactwo może zawrócić w głowie nawet tym na samej górze. Aby przekonać się o skali rozpusty co niektórych władców Watykanu, wystarczy sięgnąć po dwa papieskie cykle komiksowe spod scenariusza Alejandro Jodorowskiego, Borgia i Straszny Papież. Co prawda bohatera tego drugiego tytułu zupełnie nie kusiły kobiety, więc przynajmniej w tym wypadku nie można obarczyć ich winą za męskie występki.

Zdecydowanie nie każdy papież dokazywał tak, jak ci zrodzeni z nieokiełznanej wyobraźni Jodorowskiego. Nawet ich historyczne pierwowzory, Aleksander VI i Juliusz II, pomimo ewidentnych wad zachowywały na co dzień znacznie większą wstrzemięźliwość. A już krystaliczną reputacją cieszył się Urban II, tytułowy bohater 21. tomiku Lucifery, zasiadający na tronie piotrowym w latach 1088–1099. Najważniejszym dokonaniem jego dziesięcioletniego pontyfikatu okazało się zainicjowanie wojen krzyżowych. Dał im początek, wzywając do "wojny świętej" na synodzie w Clermont 27 listopada 1095. Sam papież usłyszał jeszcze o pierwszych zamorskich triumfach zmotywowanego przez siebie rycerstwa, jednak wiadomość o zdobyciu Jerozolimy dotarła do Watykanu już po jego śmierci. Jak widać, seria nader swobodnie poczyna sobie z chronologią wypadków. Upadek Jerozolimy miał miejsce w tomiku dziewiątym, upłynął więc szmat czasu, a Urban II wciąż żyje i z ferworem wygłasza kazania! Czy ten dobrostan potrwa jeszcze długo, przekonamy się podczas lektury...

PAPIESKIE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Gra strategiczna Crusader Kings daje szansę wcielenia się w postać inicjatora krucjaty. Ale dlaczego ma on za przydomek "The Priest-Hater"? Wątpliwe, by chodziło tu o nienawiść względem własnej profesji. Najwyraźniej Urban II zaklasyfikowany został jako ksiądz-hejter, który swoimi ziejącymi nienawiścią do innowierców słowami doprowadził do wielkiego rozlewu krwi!

czwartek, 2 maja 2024

ZORDON N°03 - EPOKA WIKINGÓW

Tytuł oryginalny: Zordon

n.03 - L'era dei Vikinghi

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: luty 1975

Scenariusz: Ennio Missaglia

Grafika: Bruno Marraffa

Skan wydania włoskiego i francuskiej translacji:

Charles (VintageComix), AtomHic (BDtrash)

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Jaskiniowcy muszą zaczekać! Jak na urządzenie z początku XIX wieku przystało, maszyna czasu nie jest urządzeniem w pełni niezawodnym i potrafi pomylić się w kalkulacjach o ładne kilka, jeśli nie kilkadziesiąt tysięcy lat. Jane i Zordon, okupujący obecnie jej umysł, nie trafiają zgodnie z planem do paleolitu, lecz w epokę już nowożytną - epokę Wikingów!

O ile dla bohaterów takie miejsce przeznaczenia wynika ze wspomnianej niedoskonałości dopiero co zbudowanego wehikułu, o tyle dla samej serii z marketingowego punktu widzenia jest zagraniem pewniejszym niż eksplorowanie prehistorii. Oczywiście, jej przedstawienia również bywają ciekawe, zwłaszcza gdy wbrew ustaleniom naukowym łączy się pierwszych ludzi z wcześniejszymi od nich dinozaurami. Tym niemniej scenarzysta rozpoczyna podróż poprzez epoki na X wieku naszej ery, posyłając machinę czasu pośród skandynawskich wojowników, którzy jak mało które wojownicze plemię wpisali się w zbiorową świadomość ludzkości.

Dlaczego oni, a nie inne zbrojne ludy, takie jak Wizygoci, Hunowie czy Wandalowie? Każde z nich zna się z nazwy, ale tylko zagorzali pasjonaci historii potrafią o nich powiedzieć coś konkretnego. Tymczasem gdy tylko pada miano Wikingów, przed oczyma pojawiają się charakterystyczne długie łodzie - drakkary (czy kojarzymy jakieś inne nazwy statków z dawnych wieków?), jak też bojowy rynsztunek z rogatymi hełmami na czele (czego akurat nie potwierdzają historycy!). Nordycki panteon wydaje się nam prawie tak bliski jak grecko-rzymski. Ba, za sprawą marvelowskiej reinterpretacji imiona Odyna, Thora i Lokiego są obecnie bardziej rozpoznawalne niż Zeusa i Hefajstosa.

Dreszczyk emocji, jaki odczuwamy na samo wspomnienie "ludu marynarzy z Północy", potęguje w przypadku fumetti per adulti zapowiedź czegoś potencjalnie dzikszego i bardziej grzesznego niż obrazy rodem z filmów przygodowych. Można spodziewać się, że strategia przedstawiania danego okresu historycznego w jego najbrutalniejszym, a zarazem najmniej pruderyjnym aspekcie, sprawdzi się idealnie w przypadku epoki, która już w powszechnym odczuciu nie należała do najdelikatniejszych. Bezpardonowa walka wręcz, szlachtowanie i podpalanie, rabowanie i przetrzebianie - te nordyckie atrakcje to zaledwie punkt wyjścia dla szalonej wyobraźni twórców!

WIKINGOWSKIE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Rogate hełmy, których Wikingowie z X wieku najprawdopodobniej nie znali, zaczęły być powszechnie z nimi kojarzone za sprawą Pierścienia Nibelunga, operowego cyklu Ryszarda Wagnera. Nie wszystko z tego monumentalnego dzieła przyjęło się równie dobrze, na przykład germański Wotan to nadal "niszowe", znacznie mniej rozpoznawalne wcielenie skandynawskiego Odyna...