Tytuł oryginalny: Storie Blu
n.28 - La città degli animali
Scenariusz: Carmelo Gozzo
Grafika: Francesco Blanc
Wydawca: Ediperiodici
Pierwsze wydanie: wrzesień 1981
Skan edycji francuskiej i dodatkowych stron z edycji włoskiej:
Zapman & Leefirkins (BDtrash)
Cyfrowy retusz: Cyfrowy Baron
Czyszczenie dymków: Grifos
Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor
Korekta: Aristejo
Dobra wiadomość dla wszystkich miłośników Storie Blu! Przed Wami jeden z największych eposów w ramach tej serii, gdzie większa objętość stron pozwalała scenarzyście na rozwinięcie skrzydeł i przedstawienie złożonego konceptu. Tym razem punktem wyjścia dla Carmelo Gozzo była jego własna historia, opublikowana kilka lat wcześniej na łamach Terror Blu, w analogiczny sposób łączącego horror i sci-fi, rzecz jasna przyprawione szczyptą erotyki. Znaną także z polskiego przekładu makabreskę o emancypujących się zwierzętach z gospodarstwa domowego można potraktować jako prolog kosmicznej sagi, jaką stało się późniejsze Miasto Zwierząt.
Istnieje tylko jeden szkopuł – akcja Świń z Woonispack rozgrywała się we współczesności, zaś z fabuły Miasta wyraźnie wynika, że od tamtych pamiętnych wydarzeń minęło kilkaset lat. Tymczasem wszyscy ludzcy bohaterowie nadal noszą się jak na początku lat osiemdziesiątych. Ponieważ Gozzo nie raczy wytłumaczyć tej nieścisłości, można uznać ją za niedopatrzenie, co w przypadku pisania scenariuszy na masową skalę jest zrozumiałe. Jednakże istnieje logiczne wytłumaczenie tego czasowego przeskoku, łączące się z często wykorzystywanym przez pisarzy sci-fi paradoksem czasoprzestrzennym. W bezkresnym kosmosie czas płynie innym torem, przyspieszając bądź spowalniając wraz ze stopniem oddalenia od ziemi. I tak przy założeniu, że nasze dni to dla innej planety całe dekady, wszystko ponownie nabiera sensu!
Podobnie jak w przypadku Świń, za stronę graficzną odpowiada Francesco Blanc, chyba najbardziej zapracowany rysownik Ediperiodici. W przypadku tak dużej ilości prac nietrudno o spadek jakości, jednak przy Mieście zdecydowanie się przyłożył. Niewykluczone, że stopień jego zaangażowania wynikał z jakości opracowywanego scenariusza. A trudno o większą motywację dla ilustratora niż opis świata, w którym zwierzęta nie tylko uzyskały ponadprzeciętną inteligencję, ale też dokonały na sobie genetycznych modyfikacji i wzorem człowieka zbudowały całą cywilizację. Czy niedoszłym czworonogom udało się naprawić błędy poczynione niegdyś przez rodzaj ludzki? Już rzut oka na okładkę może nasuwać wątpliwości…
ZWIERZĘCE LINKI:Nadanie zwierzętom ludzkich cech w celu demaskacji charakterystycznych dla naszego gatunku przywar to rzecz jasna nic nowego. Już w starożytności był to popularny zabieg, który formę proto-komiksową przybrał pod koniec XVIII wieku, chociażby w pracach brytyjskiego karykaturzysty Jamesa Gillraya.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz