środa, 29 października 2025

LUCIFERA N°27 - ŁUCZNICY MIŁOŚCI

Tytuł oryginalny: Lucifera

n.27 - Le arcere dell'amore

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: 23 listopad 1973

Scenariusz: Giorgio Cavedon

Grafika: Tito Marchioro i StudiOriga

Skan wydania francuskiego:

Gentil-Toto & Termineur (VintageComix)

Rekonstrukcja plansz i okładki: Cyfrowy Baron

Czyszczenie plansz i dymków: Grifos

Przekład z jęz. francuskiego i opracowanie graficzne:

Vallaor

Korekta: Aristejo

Nadeszły poważne zmiany w image’u Lucifery! Niedoszła kusicielka z piekła rodem w coraz większym stopniu staje się Lucyą, dziewczyną niewątpliwie dziarską i krzepką, pozbawioną jednak nadprzyrodzonynych mocy. Co więcej, coraz bardziej dystansującą się do tego, czym niegdyś była. Niewątpliwie diablicą pozostaje w alkowie, gdzie nadal potrafi zaskoczyć Fausta umiejętnościami nabytymi przez stulecia praktyki. Jednak nawet tutaj odkrywa uczucia i emocje obce zimnokrwistym kreaturom otchłani, do jakich jeszcze niedawno się zaliczała. A co dopiero za dnia, gdzie byle śpiew słowika wprawia ją w tkliwość. Bohaterka, która dotychczas szokowała wyrachowanym okrucieństwem, teraz zdumiewa – również samą siebie – odkrywanymi pokładami wrażliwości, jakie (zdaniem autorów!) tkwią w sercu każdej kobiety.

Jest to przemiana zbyt radykalna, aby nie krył się w niej jakiś haczyk. Wątpliwe, by zrefromowana grzesznica, zalewająca się łzami na samą myśl o rozłące z ukochanym, cieszyła się u czytelników równą estymą, co Lucifera w stanie czystym - amoralna, bezwzględna, okrutna, cyniczna, wyrachowana (przymiotniki można mnożyć!), nie bez kozery zajmująca poczesne miejsce w panteonie „heroin zła” fumetti neri. Powrót na wąską i krętą ścieżkę występku wydaje się być kwestią czasu, nie sposób zarazem powiedzieć, kiedy i w jakich okolicznościach nastąpi. Póki co nie wydaje się, aby do znanego z karty tytułowej przydomku Lucyi, czyli „kochanicy demona”, dało się odnieść inaczej niż w czasie przeszłym.

Charakterologiczną niespodziankę szykuje nam też odwieczna rywalka Lucifery, piękna Małgorzata. Sfrustrowana bezczynnością w złotej klatce, w jakiej umieścił ją Arn, decyduje się wziąć czynny udział w akcji. Czyni to zgodnie z tradycją powieści przygodowej, gdzie aby przejąć aktywną rolę w męskim świecie, kobieta musi przebrać się w spodnie. Małgosia jako śliczny paź ma istotnie szansę zdziałać znacznie więcej niż białogłowa, lecz i w tym przebraniu nie ma pełnej gwarancji bezpieczeństwa. Również na chłopięce kształty znajdą się niecni amatorzy, czyhający na cnotę urodziwych i niewinnych giermków. Następuje tu wyraźna zmiana w portretowaniu homoseksualistów. Leone Frollo, rysownik ewidentnie kochający piękno we wzystkich odmianach i orientacjach, odmalowywał ich jako przystojnych młodzieńców. Tito Marchioro tymczasem ukazuje typy groteskowe, śmieszne i groźne zarazem w swojej fiksacji na punkcie męskich pośladków. Oto, jak zmiana rysownika pociąga za sobą zmianę optyki!

ŁUCZNICZE LINKI:

MEGA (CBR)

MEGA (PDF)

Jakkolwiek byśmy nie spojrzeli, nie da się ukryć, że średniowieczna moda naprawdę robiła wszystko, by młody paź był obiektem estetycznego zachwytu zarówno u pań, jak i u panów. Te frędzelki, hafty, jedwabie, fantazyjne fryzury... Tylko cmokać z podziwu nad taką słodką laleczką, takim wdzięcznym pacholęciem! Doskonale ukazują to ilustracje Bogusława Orlińskiego do książeczki Anny Świrszczyńskiej pt. Paź królowej Barbary.

ZORA WAMPIRZYCA N°28

Tytuł oryginalny: Zora la Vampira

Serie III n.01 - Carne umana

Wydawca: Edifumetto

Rok pierwszego wydania: 11 stycznia 1974

Scenariusz: Renzo Barbieri, Giuseppe Pederiali

Grafika: Birago Balzano

Skan edycji włoskiej: Charles (VintageComix)

Cyfryzacja tomiku i rekonstrukcja okładki: Cyfrowy Baron

Czyszczenie plansz i dymków: Vallaor

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Nie wszystko, co smaczne, jest dla nas zdrowe! Od niektórych soczystych potraw można się pochorować, od innych tylko mocno przytyć, a jeszcze inne, choć bogate w proteiny, są wręcz naganne pod względem moralnym. Zarówno Zora, jak i Frau nieświadomie skosztowały potrawy z zakazanych składników, lecz tylko ta pierwsza wykazała wystarczająco dużo samodyscypliny, aby się w niej nie rozsmakować. Bardziej podatna na uleganie pierwotnym impulsom Frau takich oporów nie miała, popadła w uzależnienie, stające się przyczyną perypetii, wypełniających większość 28. tomiku.

Bodajże po raz pierwszy Frau Murder do tego stopnia przejmuje narrację do swojej złotowłosej przyjaciółki. Do tej emancypacji potrzeba było aż odrażającego nałogu, stanowiącego tabu nawet wśród wampirzyc. Sam akt kanibalizmu nie został jednak w warstwie wizualnej mocno wyeksponowany. Nie zdecydowano się uchylić rąbka tajemnicy i pokazać, w jaki sposób początkująca ludożerczyni radzi sobie z logistyką całego przedsięwzięcia. A przecież czymś innym jest wysysanie z ofiary krwi, a czym innym zamienienie jej na produkt zdatny do konsumpcji. Komiks, wzorem swej tytułowej protagonistki, woli odwrócić wzrok od całej tej kucharskiej babraniny. Dopiero fumetti neri z lat późniejszych zdecydowały się na detaliczne ukazanie podobnych praktyk, wywołując zresztą medialną burzę (vide wspominany już niegdyś, przedrukowany w Polsce z dziennika Corriere della Sera, artykuł pt. Komiks – wirus horroru wśród dzieci).

Pomimo tej oględności w prezentacji makabry tomik tradycyjnie doczekał się ocenzurowania we francuskiej reedycji. Wypadły przede wszystkim sekwencje nieco śmielsze obyczajowo, chociażby uwiedzenie strażnika przez uwięzioną Frau. W wydaniu znad Sekwany wystarczyło jej czule zagadać do strażnika, aby go przekabacić na swoja stronę. W oryginalnej wersji włoskiej musiała poprzeć swoje słowa namiętnym pocałunkiem. O dziwo późniejsze spotkanie z pewnym włochatym stworem zostało skrócone tylko odrobinę i to wcale nie o te "najgorętsze" momenty. Zniknęła plansza z komentarzem Frau odnośnie wartości odżywczych pewnej męskiej wydzieliny. Zapewne cenzorzy uznali, że osóbka o tak nietypowych kulinarnych upodobaniach nie powinna udzielać czytelnikom dietetycznych porad!

MIĘSISTE LINKI:

MEGA (CBR)

MEGA (PDF)

Po prawej stronie wspomniana powyżej, wycięta z francuskiej edycji plansza, po lewej Zora czekająca na Orient Express. Oryginalny skan prezentowany jest nie bez przyczyny: jak widać, daleko mu do estetycznego ideału. Nie jest to bułka z masłem, a raczej kawał niedogotowanego mięsa, wymagający serii pracochłonnych zabiegów, by nadawał się do konsumpcji. Oto dlaczego konieczne jest niekiedy uzbrojenie się w cierpliwość pomiędzy premierami kolejnych tomików!