wtorek, 12 marca 2024

GENIUS. W HONGKONGU ŁATWO O ŚMIERĆ

Tytuł oryginalny: Genius

n.09 - Ad Hong Kong si muore facile

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: 5 stycznia 1970

Scenariusz: Kolektyw scenarzystów

Grafika: Milo Manara

Skan oryginalnego wydania: Charles (VintageComix)

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Czyszczenie dymków: Grifos

Korekta: Aristejo

Długo, bardzo długo nie gościł na blogu one-shot! Głównym winowajcą jest rzecz jasna Zordon, trzecia regularna seria fumetti per adulti w polskim przekładzie. Nie, żeby atrakcyjnych historii brakowało, jest wręcz przeciwnie i trudno się na jakąś zdecydować! Czy celować w same perełki, obracając się w ścisłym gronie czołowych tytułów, np. Terror, Oltretomba i Storie Blu? Czy wręcz przeciwnie, postawić na różnorodność, umożliwiającą ukazanie bogactwa oferty włoskiego rynku kieszonkowego? A może pójść jeszcze inną drogą: autorską, szukając wśród tuzina mniej lub bardziej sprawnych rzemieślników przyszłych znakomitości europejskiego komiksu, którym cykliczna forma i szybkie tempo publikacji tomików dawały stabilne źródło utrzymania oraz możliwość wyrabiania sobie warsztatu?

Tym razem udało się połączyć drugą i trzecią koncepcję! Genius to bowiem gatunek fumetto, jakiego jeszcze tutaj nie było, a zarazem próbka surowego jeszcze stylu mistrza nad mistrzami, Milo Manary! Jakiś czas temu mieliśmy okazję zapoznać się z one-shotem ilustrowanym przez tego artystę, ukazującym "prawdziwą historię Kuby Rozpruwacza". Genius to dzieło jeszcze wcześniejsze, przypadające na sam początek lat 70. Dla Manary praca nad serią oznaczała rozpoczęcie zmagań z niełatwą materią opowieści obrazkowej. Już w miarę jej ukazywania się dostrzec można większą precyzję kreski i coraz śmielsze zabiegi stylistyczne. Pod sam koniec pracy nad serią widać już wyraźne postępy. Zdecydowałem się jednak na jeden z pierwszych tomików, pozwalający uzmysłowić sobie, że także arcymistrzowie musieli najpierw narysować setki dalekich od doskonałości plansz, popełniając masę błędów, ale też ucząc się stale czegoś nowego. Nie od razu Giuseppe Bergmana narysowano, najpierw trzeba było pomęczyć się z niejakim Geniusem!

Kim właściwie jest Genius? Za tym nieskromnym aliasem skrywa się Lon Flag, agent FBI tropiący przestępców na całym świecie, najczęściej w towarzystwie swojej partnerki, Mirny. Gdy uznaje za konieczne użyć metod wykraczających poza procedury Federalnego Biura Śledczego (notabene już i tak cieszącego się dużymi uprawnieniami!), zakłada czarny obcisły strój i czarną maskę, zmieniając się w Geniusa, bezpardonowego pogromcy zbrodni. Początkowo był protagonistą serii fotonowel, by po kilku latach doczekać się również tytułu komiksowego z prawdziwego zdarzenia. Od innych zamaskowanych protagonistów fumetti neri różni się przede wszystkim staniem po właściwej stronie prawa. Nie jest super-złodziejem jak Diabolik ani super-mordercą jak Killing, tylko twardym jak granit agentem amerykańskim, dla dodatkowego efektu ubierającym się w obcisłe gatki. W sumie nic dziwnego, że nie przetrzymał próby czasu, a jego przygody zakończyły się definitywnie w 1971 roku. Tym niemniej fani Milo Manary, jak też wszyscy zainteresowani historią komiksu, powinni się z nim zapoznać. Oto idealna okazja!

GENIUSZOWE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Fotonowele (czyli fotoromanzi), na łamach których Genius gościł najdłużej, wydają się obecnie dziwactwem: po co fotografować, skoro wszystko można narysować, oszczędzając na kliszy (zwłaszcza w czasach przed zapisem cyfrowym!), scenografii, dekoracjach, oświetleniu i ekipie aktorskiej? A jednak w latach 60. był to nielichy biznes i znaczący segment rynku “obrazkowego”. Niewątpliwie tym, co przyciągało odbiorców do fotonowel, były pozujące na ich łamach modelki, urodą nie ustępujące nawet bohaterkom rysowanym przez Milo Manarę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz