niedziela, 30 czerwca 2024

KOMIKS JUTRA. KOSMICZNE WIĘZIENIE

Tytuł oryginalny: Fumetti del Futuro

n.14 - Carcere spaziale

Scenariusz: Carmelo Gozzo

Grafika: Lorenzo Lepori

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: lipiec 1991

Skan edycji francuskiej i dodatkowych stron z edycji włoskiej:

Leefirkins (BDtrash)

Rekonstrukcja cyfrowa: Old Man

Rekonstrukcja cyfrowa okładki i koncept polskiego tytułu:

Cyfrowy Baron

Czyszczenie dymków: Grifos

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Tym razem lekko „oszukiwana” premiera. Nie jest to całkiem nowy materiał, lecz reedycja opublikowanej niedawno Asteroidy przeklętych, wzbogacona o kilka retuszy kadrów i kilkanaście nowych plansz. Dotychczas w przypadku funkcjonowania dwóch alternatywnych wersji decydowałem się na jedną, moim zdaniem najlepszą. Często było to po prostu oryginalne wydanie, ale nie zawsze! Na przykład plansze, jakie na potrzeby przedruku Królewskiej czaszki w latach 80-tych dorysował sam Roberto Raviola, są tak udane, że od tamtej pory dla każdego kolejnego wydawcy stanowią integralną część dzieła. Stąd też ich obecność w polskim przekładzie.

Z Asteroidą/Więzieniem sprawa była trudniejsza. Nowe plansze wyglądają perfekcyjnie, zmieniają natomiast profil gatunkowy z pikantnej futurystycznej grozy na futurystyczną grozę porno. Choć przy ukazywaniu przemocy twórcy od początku nie mieli zahamowań, nie było ich pierwotnym założeniem epatować do tego stopnia seksem. Jeśli kilka lat później zmienili zdanie, należałoby rozumieć to nie tyle w kategorii „wersji reżyserskiej”, ile alternatywnej edycji, rozkładającej inaczej akcenty, zgodnie z ówczesnymi upodobaniami spragnionych ostrej erotyki czytelników.

Na tym założeniu opierała się cała seria Fumetti del Futuro, wychodząca w latach 1989-1996 i zamykająca się na 33 numerach, co do jednego będących wznowieniami klasycznych historii z Storie Blu i Terror Blu Doppio. Przy okazji premiery Planety swastyki wspominałem o reedycji hardcore, w której już sama okładka z mocniej roznegliżowaną blondynką wskazuje, w jakim kierunku poszły zmiany. W tamtym przypadku niższy poziom dodatkowych plansz, nie podpisanych zresztą przez Angelo Todaro, automatycznie ustawiał poprzednią wersję jako jedyną wartą uwagi. Podobnie sprawa się miała z Uzurpatorką, gdzie co prawda za „dokrętki” odpowiadał sam Francesco Blanc, lecz wykonując je z nieco mniejszą starannością.

Istniało kilka wariantów "ulepszonych" edycji. Jakko z bloga Groovy Age of Horror wyróżnia trzy podstawowe. Pierwszy, najmniej inwazyjny, polegał na dodawaniu stron, bez ingerencji w oryginalny materiał. W drugim nie poprzestawano na dodatkowych planszach, modyfikując także szczegóły tych oryginalnych (odsłaniając i akcentując wszystkie anatomiczne szczegóły). Trzecia metoda poczynała sobie z pierwowzorem najzuchwalej, znacząco redukując liczbę oryginalnych stron w celu zastąpienia ich pikantniejszymi. Przy takich rewolucjach sens całej historii nie tylko się zmieniał, ale czasami zupełnie ulatniał!

Niezależnie od zabiegów poczynionych w środku tomiku, okładki i tytuły były najczęściej zmieniane tak, aby mocniej zaakcentować erotyczny wymiar historii. I tak Disciplina infernalePiekielna dyscyplina (Storie Viola 1) przekształcała się w Piaceri DiaboliciDiaboliczne Przyjemności (Libidine Blu 4), zaś L’Inferno di RocciaSkalne piekło (Terror Blu 147) ustąpiło miejsca Libidine SelvaggiaDzikiej żądzy! Na tle tych mięsistych przykładów tytuł Kosmiczne więzienie wydaje się wręcz neutralny, należy jednak wziąć poprawkę na popularny wówczas filmowy nurt WIP (Women in Prison), więzienną eksploatację, w którą opowieść Gozzo i Leporiego pomimo całego futurystycznego sztafażu wpisuje się jak ulał.

KOBIECO-WIĘZIENNE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Ze względu na brak ograniczeń wiekowych dla tej strony przykładowe plansze zostały optycznie ocenzurowane. Zainteresowanych wypikselowanymi obszarami zachęcam do odwiedzenia stron VintageComix (gdzie wspomniane tomiki są do pobrania) oraz Zero in condotta (gdzie można poczytać je online)!

piątek, 21 czerwca 2024

STORIE BLU. ASTEROIDA PRZEKLĘTYCH

Tytuł oryginalny: Storie Blu

n.09 - L'asteroide dei dannati

Scenariusz: Carmelo Gozzo

Grafika: Lorenzo Lepori

Wydawca: Ediperiodici

Rok pierwszego wydania: luty 1980

Skan edycji francuskiej i dodatkowych stron z edycji włoskiej:

Leefirkins (BDtrash)

Rekonstrukcja cyfrowa: Old Man

Czyszczenie dymków: Grifos

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Nareszcie one-shot! Trzy regularne serie są tak absorbujące, że znacznie trudniej znaleźć czas na opracowanie czegoś innego. Na dodatek za każdym razem trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy akurat danej historii warto poświęcać czas. Asteroida przeklętych bez dwóch zdań takim wartościowym tomikiem jest, a w rankingu najlepszych odsłon Storie Blu mogłaby liczyć na wysoką pozycję. Duża w tym zasługa całkiem zgrabnego, utrzymującego suspens scenariusza Carmelo Gozzo. Zaskoczeń tu co niemiara, na przykład sam prolog tej futurystycznej opowieści, który rozgrywa się... podczas Rewolucji Francuskiej! Główna bohaterka budzi sympatię i łatwo jej się kibicuje. Chyba sam Gozzo polubił ją bardziej niż większość swoich protagonistek, skazując na nieco mniejsze sponiewieranie psychiczne i fizyczne. Oczywiście dziewczyna z fumetti grozy o mocnych akcentach erotycznych swoje musi wycierpieć, bez względu na sympatię autora!

Scenariusz scenariuszem, ale prawdziwą gwiazdą tomiku jest rysownik, Lorenzo Lepori. Jeden z najzdolniejszych „fummeciarzy”, który z kieszonkowej formy potrafił uczynić dzieło sztuki. Próbkę jego talentu mieliśmy już w Królowej Ciemności, swoistym sequelu opowieści o krwawej hrabinie Bathory. Jednakże porównanie tego tomiku z Asteroidą nie zostawia wątpliwości, że gotyckie atrakcje w rodzaju opuszczonych, spowitych pajęczyną zamczysk nie kręciły go nawet w połowie tak bardzo, jak motywy futurystyczne. Dopiero odmalowując miasta przyszłości, krążowniki międzygalaktyczne, tudzież czasoprzestrzenne portale, czuł się jak ryba w wodzie, poświęcając planowaniu, rozrysowywaniu i dopieszczaniu plansz znacznie więcej czasu, niż tego wymagała norma w obliczonym na masowy przemiał przemyśle komiksowym. Na precyzyjne, bogate w detale grafiki Leporiego patrzy się zawsze z przyjemnością, a gdy towarzyszy im wciągająca historia, trudno nie zacierać rąk na samą myśl o tak wybornej komiksowej uczcie. Obecnie dostępnej także po polsku!

Maestria Leporiego budzi uznanie, zatem trudno zignorować jakikolwiek jej objaw. Chociażby dodatkowe plansze, powstałe na potrzeby reedycji historii w wersji "hard". Rysownik najwyraźniej nie miał nic przeciwko procederowi, przed jakim wzdragał się chociażby Angelo Todaro, którego prace również doczekały się ponownego wydania z dodatkowymi, wypełnionymi ostrą erotyką planszami. Podczas gdy Todaro i wielu innych umywali ręce, zostawiając wykonanie wstawek XXX innym, zazwyczaj znacznie mniej zdolnym kolegom po fachu, Lepori wziął pełną odpowiedzialność również za tę nową, dosadną wersję historii. Dorysowując nowe plansze, zmodyfikował również wiele innych tak, aby zostawiały znacznie mniej niedopowiedzeń w kwestiach anatomicznych. Tym samym również przy nowej edycji osiągnął efekt spójności, niemożliwy w przypadku chałupniczo wykonanych plansz z innych reedycji „hardcore”.

W związku z powyższym miałem problem, na jaką wersję się zdecydować: łagodniejszą czy ostrzejszą? W końcu nie każdy miłośnik horroru sci-fi pragnie być świadkiem ciągnącego się przez kilka stron spółkowania (nie zawsze konsensualnego!). Sam niespecjalnie przepadam za oglądaniem organów płciowych w stanie zbliżenia... chyba że odmalowuje je ktoś tak zdolny jak Magnus, Leone Frollo czy właśnie Lorenzo Lepori! Dlatego też komiks zaprezentowany zostanie nie w jednej, a dwóch wersjach, zgodnie z oryginalną praktyką wydawniczą Ediperiodici. Pierwsza to wydanie oryginalne, czyli 9-ty tomik serii Storie Blu. W następnym poście pojawi się natomiast wersja „poprawiona”, opublikowana pod zmienionym tytułem na łamach Fumetti del Futuro. Ciekawe, która edycja cieszyć się będzie większą popularnością pośród polskich czytelników?

ASTEROIDALNE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Nie sposób ukryć, że projektanci wnętrz futurystycznej kolonii karnej czerpali inspirację z prac Philippe Druilleta. Pytanie tylko, jak po upływie setek, a może tysięcy lat udało im się natrafić na albumy akurat tego rysownika? To ci dopiero kosmiczna zagwozdka!