czwartek, 7 sierpnia 2025

ALDILA. GŁOWA ORFEUSZA

Tytuł oryginalny: Aldilà

nr 2 - La testa di Orfeo

Wydawca: Edifumetto

Rok pierwszego wydania: lipiec 1979

Scenariusz: Renzo Barbieri

Grafika: Leone Frollo

Okładka: Oliviero Berni

Skan wydania włoskiego: Charles (VintageComix)

Rekonstrukcja plansz: Cyfrowy Baron

Rekonstrukcja okładki: Old Man

Czyszczenie plansz i dymków: Grifos

Przekład i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Być może to najbardziej nietypowy one-shot z dotychczas prezentowanych. I nie chodzi tu wyłącznie o poziom graficzny, choć równie starannie narysowane historie nie trafiały się w kieszonkowym formacie zbyt często. Takie nieoczekiwane perełki zawdzięczamy chociażby Roberto Ravioli (Sexy Favole) oraz innym ambitnym twórcom, którzy przykładali się do pracy niezależnie od wysokości honorarium i prestiżu wydawcy. Głowa Orfeusza wyszła spod pędzla Leone Frollo, który nawet w regularnych seriach nie szedł na skróty, ale to właśnie w „solówkach” pokazywał pełnię swojego stylu. Wcześniej mogliśmy podziwiać jego gotycki melodramat o nieszczęśliwej tancerce z Moulin Rouge, która na własnej skórze doświadcza niedoskonałości chirurgii plastycznej XIX wieku.

Wyjątkowość tego tomiku wynika tymczasem z czegoś innego niż graficzne mistrzowsto, którego odmówić mu nie sposób. Tym razem kluczowa okazuje się nieobecności elementu tak wszechobecnego w kieszonkowcach, że trudno sobie je bez niego wyobrazić. Nie pisząc wprost, podpowiem tylko, że większość publikacji spod szyldu Edifumetti opatrzona była znakiem „Vietato ai minori” (Zakaz dla nieletnich), podczas gdy Orfeusz miał na oryginalnej okładce informację zgoła inną: „Fumetto per tutti” (Komiks dla wszystkich). Ta zaskakująca klasyfikacja – biorąc pod uwagę profil wydawnictwa Renzo Barbieriego – objęła wszystkie 12 tomików serii Aldilà. Może to właśnie odmienna formuła sprawiła, że seria była tak krótka?

Aldilà miała charakter antologii, prezentując za każdym razem nową historię. Nie dysponując resztą odcinków, trudno stwierdzić, czy dorównywały one Orfeuszowi pod względem fabularnym. Można zgadywać, że pod względem graficznym poza Frollo najlepiej prezentował się tomik Giovanniego Romaniniego, pilnego ucznia Ravioli. Scenariusze miały przyciągać przede wszystkim atmosferą niesamowitości i odniesieniami do klasycznych motywów – niekoniecznie jednak z literatury grozy, czego najlepszym przykładem "mitologiczny" Orfeusz.

Miłośników grozy uspakajam: akurat jej nie zabraknie! Mit o artyście, który zstąpił do Hadesu, aby odzyskać ukochaną Eurydykę, stanowi zaledwie punkt wyjścia dla narracji o mrocznym rytuale przejścia, jaki odbywa poeta z końca XIX wieku. Młodzieniec pragnie dołączyć do elitarnego grona tych, którym dane było poznać wiedzę przekazaną przed tysiącami lat przez Orfeusza jego uczniom. Jak widać, obrzędy orfickie przetrwały przez stulecia, o czym rzecz jasna podręczniki milczą. Wiedza tajemna, pozwalająca przemieszczać się między życiem doczesnym a zaświatami (po włosku: Aldilà!), z definicji powinna pozostać domeną nielicznych. A nawet oni nie zawsze są świadomi, jaką cenę przyjdzie za ową wiedzę zapłacić!

ORFICKIE LINKI:

MEGA (CBR)

MEGA (PDF)

Czy to aby przypadek, że akcja komiksu toczy się dokładnie rok przed powstaniem obrazu Nimfy odnajdujące głowę Orfeusza Johna Williama Waterhouse’a? Zarówno on, jak i inni Prerafaelici z pewnością nie odmówiliby zaproszenia do udziału w orfickich misteriach — choć trudno byłoby im zachować milczenie. Pokusa, by to wszystko uwiecznić na płótnie, okazałaby się zbyt silna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz