niedziela, 4 czerwca 2023

ZORA WAMPIRZYCA N°17 - OBSESJA

Tytuł oryginalny: Zora la Vampira

Serie II n.11 - Ossessione

Wydawca: Edifumetto

Rok pierwszego wydania: 13 lipiec 1973

Scenariusz: Renzo Barbieri, Giuseppe Pederiali

Grafika: Birago Balzano

Skan edycji włoskiej:

Mal32 & Aquila della Notte (VintageComix)

Translacja i opracowanie graficzne: Vallaor

Korekta: Aristejo

Siedemnasty tomik Zory zawiera w sobie obowiązkową porcję atrakcji, przyprawiających o mocniejsze bicie serca każdego amatora pikantnej grozy, zarazem pod pewnym względem jest ewenementem! To bodajże pierwszy epizod przygód wampirzycy nie kończący się cliffhangerem. Rzecz jasna nie ulega wątpliwości, że wytchnienie, jakiego w finale doznaje bohaterka, jest tylko chwilowe i tuż za rogiem czekają na nią dalsze mrożące krew w żyłach perypetie. Tym niemniej mamy do czynienia z domknięciem większości wątków i rozwiązaniem wszystkich pilnych spraw, na czele z pewną drażliwą kwestią honorową, która dla czułej na tym punkcie Zory stała się prawdziwą obsesją!

Owa „kropka nad i”, zabieg rzadki w ramach narracji starającej się bezustannie podsycać zainteresowanie czytelników, najpewniej podyktowana została potrzebą chwili. W pewnym momencie Birago Balzano musiał choć na chwilę odpocząć od ponętnej wampirzycy, zgodnie ze swą naturą wysysającą z twórców wszystkie soki – zwłaszcza przy morderczym tempie dwóch tomików na miesiąc! Wraz z urlopem rysownika tempo publikacji bynajmniej nie zmalało, lecz przez dwa kolejne epizody za szatę graficzną odpowiadał anonimowy wyrobnik. I nie sposób powiedzieć, by nie odbiło się to na ich poziomie!

Sama zagmatwana opowieść o sennych majakach Zory miała się nijak do chronologii serii, zaś jej wykonanie wołało wręcz o pomstę do piekła. Nietrudno się dziwić wydawcom francuskim, którzy nie zdecydowali się na jej publikację, ewidentnie uznając za rodzaj apokryfu. Ja sam po przemęczeniu obydwu tomików postanowiłem pójść za przykładem Elvifrance i odpuścić sobie ich translację. Nie warto zawracać głowy polskim czytelnikom takim przerywnikiem, którego niski poziom mógłby wręcz zrazić do dalszego śledzenia serii.

Z jak toporną imitacją stylu oryginalnego rysownika mamy w tym przypadku do czynienia, można sprawdzić samemu, zerkając do archiwalnego wpisu na blogu. Pierwsze plansze Il sogno di Zora pojawiły się w charakterze zapowiedzi one-shota o Elżuni Batory i dają niezłe wyobrażenie o całkowicie odtwórczym stylu całości, choć fabuła ma w nich jeszcze jakiś sens, w przeciwieństwie do już całkiem niestrawnego dalszego ciągu. A zatem po raz pierwszy przyklaskuję "redukcyjnej" praktyce Elvifrance, a co więcej, idę za jej przykładem, machając ręką na sny Zory (Il sogno di Zora) i jej nurzanie się we krwi (Un tuffo nel sangue), skoro wszystkiego tego nie odmalował niezrównany i niezastąpiony Balzano!

OBSESYJNE LINKI:

MEGA (CBR)

MEDIAFIRE (PDF)

Bez względu na jakość samych historii, okładki Alessandro Biffignandi to niezmiennie małe arcydzieła erotycznego horroru. Ich podziwiania nie miałbym serca nikogo pozbawiać, musiały więc się znaleźć przynajmniej w tym miejscu!

3 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za nowy komiks, ale nie można pobrać pliku CBR, ponieważ wymagany jest klucz deszyfrujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak się zdarza - Mega szyfruje jak wytrawny szpieg! Czy teraz jest już dobrze?

      Usuń
    2. Wielkie dzięki! Teraz wszystko jest w porządku.

      Usuń